Uwaga na kleszcze! Ciepła zima i wczesna wiosna sprzyjają pajęczakom. Pasożyty atakują również w mieście

Pogoda w ostatnich latach sprawiła, że kleszcze żerują przez cały rok. Możemy się z nimi zetknąć zarówno zimą jak i wiosną. Nie trzeba przy tym wyjeżdżać z miasta do lasu. Wystarczy codzienny spacer po miejskich skwerach, żeby pupil przyniósł do domu pasażera na gapę. W jednej z łódzkich przychodni weterynaryjnych czworonożny pacjent miał po spacerze pięć kleszczy w różnych częściach ciała. Pies, który jest bardzo energiczny eksplorował jedynie osiedlowy skwerek pełen krzewów i drzew oraz niepowycinanych po zimie wysokich traw ozdobnych.

Jedynym sposobem na uchronienie psa lub kota przez zakażeniem groźnymi chorobami roznoszonymi przez kleszcze jest profilaktyka. Od lat furorę wśród opiekunów robią tabletki przeciwkleszczowe. Polecają je również lekarze, którzy obserwują, że skuteczność takiego środka jest najwyższa.

Preparat ma zwykle postać mięsnego przysmaku, co sprawia, że pupil chętnie ją zjada. Kiedy preparat wniknie do organizmu, zaczyna krążyć w ciele czworonoga. Nie szkodząc psu, jest śmiertelną trucizną dla pajęczaków. Nawet jeśli pasożyt wniknie do skóry, nie ma szans zakazić psa żadną chorobą, której bakterie lub wirusy nosi w sobie.

Tabletki przeciw kleszczom pojawiły się w sprzedaży kilka lat temu. Początkowo budziły spore obawy, barierą była tez ich cena. Rozprowadzane były przede wszystkim w gabinetach weterynaryjnych i ich zakup wiązał się ze sporymi kosztami. Z czasem produkcją zajęły się firmy specjalizujące się w bio ochronie zwierząt. Obok sztandarowych produktów do ochrony przed pasożytami (krople na kark, obroże) pojawiły się preparaty, które pies lub kot muszą zjeść, by zadziałały. Ich cena jest porównywalna ze środkami stosowanymi na zewnątrz, szczególnie jeśli opiekun dla pewności stosuje i krople i obrożę. Koszt zależy od wielkości zwierzęcia i waha się w granicach 30-200 zł. Tabletka może działać od miesiąca do trzech miesięcy. Najdłużej działająca obroża zapewnia ochronę do 8 miesięcy. Preparaty różnią się od siebie substancją zastosowaną przez producenta, ale działają tak samo. Ich zadaniem jest otrucie pajęczaka i zniwelowanie jego toksycznego działania.

Wracając ze spaceru warto psa dokładnie obejrzeć i sprawdzić, czy w skórze nie tkwi pasożyt. Im szybciej go znajdziemy tym ryzyko zachorowania jest mniejsze. Warto też zwrócić uwagę, czy po sierści nie spacerują niechciani goście, którzy dopiero szukają najcieplejszego i najbardziej atrakcyjnego miejsca do wbicia się w skórę. Warto więc psa po spacerze wyczesać.

Jeżeli znajdziemy kleszcza możemy dla pewności poddać go badaniom na obecność groźnych patogenów. Wystarczy oddać go w najbliższej klinice weterynaryjnej. Koszt takiego badania waha się w granicach 160-360 zł. Jednak nie każdy kleszcz jest nosicielem chorób.

Wbrew powszechnej opini kleszcze nie rzucają się na przechodniów ani na zwierzęta. To dość spokojne, a nawet ospałe osobniki, które przysiadają na niskich trawach, gałęziach krzewów i innych roślin. Kiedy potencjalny żywiciel przechodzi trącając gałązki lub źdźbła po prostu przenosi się na niego. Nie wędruje od razu w poszukiwaniu najlepszego miejsca do wgryzienia się, a czeka na okazję i chwile spokoju. Dlatego ważne jest otrzepywanie ubrań po spacerze i oglądanie psa, czy coś po nim nie chodzi.