Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy stadion jest za oknem

Magdalena Grochowalska
Sąsiedztwo stadionu jednym lokatorom tych bloków przeszkadza, inni są... zachwyceni.
Sąsiedztwo stadionu jednym lokatorom tych bloków przeszkadza, inni są... zachwyceni. Paweł Łacheta
- Legia to stara k..., RTS królem jest! - jak żyć, gdy dwa razy w miesiącu za oknem słychać takie wrzaski, a do tego latają butelki? Mieszkańcy bloków stojących przy stadionie Widzewa mają swoje sposoby.

Ratunku! Uciekam!
Agnieszka Golonka z bloku przy ul. św. Kazimierza po prostu ucieka z domu.
- Gdy jest mecz, wyjeżdżam do siostry - śmieje się kobieta, której okna wychodzą wprost na stadion.

Krystyna Czubińska często pyta kibiców o wynik meczu, a oni są zachwyceni, że starsza pani interesuje się sportem.

Andrzej Marciniak z wieżowca przy ul. Niciarnianej zainwestował w stopery.
- Kładę je na uszy i czytam książki albo gazety. Jak wpadnę w trans czytania, to nawet armaty nie usłyszę - śmieje się.

Jego sąsiadce przyzwyczajenie się zajęło dużo więcej czasu.
- Denerwuje mnie światło jupiterów - tłumaczy. - Mam wrażliwe oczy. Samo zasunięcie rolet nie wystarczało, dlatego mąż zamocował mi przy karniszach dodatkowe haczyki. Teraz, gdy jest mecz, przyczepiam do nich koc. Jest grubszy niż zasłonki - mówi ze śmiechem.

Nie wszyscy jednak mają takie poczucie humoru. Pani Halina z bloku przy ul. św. Kazimierza z kibicami pogodzić się nie może.
- Sikają na klatkach. Raz nasikali mi na wycieraczkę. Kiedyś któryś dobijał się moich do drzwi. O mało ich nie rozwalił.

Jej sąsiad miał jeszcze bardziej dramatyczne przeżycia:
- Zaczepiła mnie rozwrzeszczana grupa chłopaków i spytała, komu kibicuję. A ja w ogóle nie interesuję się sportem i nawet nie wiedziałem, kto z kim grał tego dnia. Chłopcy wyglądali na zadowolonych, więc odparłem wymijająco, że jestem po stronie zwycięzców. Tymczasem ich drużyna przegrała. Rzucili się na mnie z rykiem i tylko cudem udało mi się uniknąć łomotu.

16-letni Tomek z tego samego domu na wszelki wypadek w ogóle nie wychodzi na ulicę, gdy jest mecz.
- Ktoś mnie kiedyś wziął za kibica "wrogiej" drużyny, bo okazało się, że jestem do kogoś podobny. Tłumaczyłem, że to pomyłka, a ten który mnie zaczepił na to: "chłopaki, lać go, bo wypiera się swoich."

Kibice są cool
Irenie Wlaźlak z bloku przy ul. Kazimierza 11 kibice nie przeszkadzają ani trochę.
- Przyzwyczaiłam się, zresztą nie jestem wrażliwa na hałas - mówi. - Dla mnie ważny jest tylko mój ogródek wokół bloku, który pielęgnuję, a jeszcze nikt nigdy mi w nim nie narobił szkód. To znaczy, że kibice są OK! - żartuje.
Irenie Wlaźlak kibice nie przeszkadzają. <br>- Grunt, że nie niszczą mojego ogródka przed blokiem - mówi.
Za to jej sąsiadka Krystyna Czubińska... wręcz bardzo chwali sobie sąsiedztwo stadionu!
- Interesuję się sportem - mówi 80-letnia pani Krysia. - Dlatego często, gdy kibice wracają z meczu, ja wychodzę z domu i pytam o wynik. Oni są zachwyceni. Parę razy całowali mnie po rękach. A ja wiem, kto wygrał, zanim powiedzą to wiadomościach sportowych!
Okna Agnieszki Golonki wychodzą wprost na stadion. Gdy jest mecz - wyjeżdża do siostry.
Jedyny minus to - jak mówi - fakt, że w dniu meczu nie może przyjechać do niej syn.
- Cała okolica zawalona jest autami. Nie ma gdzie parkować, więc dzień przed meczem dzwonię do syna, by tego dnia mnie nie odwiedzał.

Od początku roku policjanci 11 razy zabezpieczali stadion
i teren wokół niego.
- Nie prowadzimy jednak statystyk, ile razy w tym czasie interweniowaliśmy - mówi Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji. - Często bowiem poszkodowani (np. kierowcy rozbitych przez kibiców aut) zgłaszają się do nas dopiero na drugi lub trzeci dzień po meczu.

Państwo Kowalscy z wieżowca przy ul. Niciarnianej też się cieszą z nietypowego sąsiedztwa.
- Jest wesoło - mówi Anna Kowalska. - Mój mąż po każdym meczu wychodzi na ulicę z flaszką, żeby "oblać" z kibicami zwycięstwo albo osłodzić porażkę. Nieważne kto z kim grał i wygrał lub przegrał. Przypadkowi ludzie przyłączają się do nas, częstują tym co mają. To okazja do wspólnej biesiady. Chociaż... raz świętowanie nie zakończyło się tak, jak tego oczekiwali lokatorzy.
- Jakiś pijany kibic uderzył męża w głowę i zabrał butelkę szampana - zwierza się pani Ania.
Krystyna Czubińska często pyta kibiców o wynik meczu, a oni są zachwyceni, że starsza pani interesuje się sportem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany