Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotokast z meczu Lech: ŁKS

ei24
Łukasz Kasprzak
Piłkarze Lecha Poznań pewnie pokonali u siebie ŁKS 4:0. Wszystkie bramki padły w pierwszej połowie.

Lech Poznań: Jasmin Buric - Grzegorz Wojtkowiak, Ivan Djurdjevic, Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Siergiej Kriwiec, Mateusz Możdżeń (64. Kamil Drygas), Rafał Murawski, Dimitrije Injac, Aleksander Tonew (72. Semir Stilic) - Artjom Rudniew (82. Vojo Ubiparip).

ŁKS Łódź: Pavle Velimirovic - Cezary Stefańczyk, Radosław Pruchnik, Antoni Łukasiewicz, Piotr Klepczarek - Marcin Kaczmarek, Dariusz Kłus (63. Bartosz Romańczuk), Mladen Kascelan, Marcin Smoliński, Sebastian Szałachowski (90. Tomasz Nowak) - Marcin Mięciel.

Lech w spotkaniu przeciwko ŁKS Łódź przerwał swoje czarne ligowe serie bez wygranej i bez zdobytej bramki. Po 489 minutach strzelecką niemoc przełamał Sergiej Kriwiec, a poznaniacy zanotowali pierwsze zwycięstwo od 14 października. Odblokował się również snajper gospodarzy Artjom Rudniew, który trafił do siatki po raz pierwszy od dwóch miesięcy.

Długo wyczekiwane zwycięstwo Kolejorza obejrzało zaledwie ok. osiem tysięcy widzów. To najgorsza frekwencja w Poznaniu od ponad pięciu lat. Mimo zdobycia trzech punktów, grupa najzagorzalszych fanów Lecha nie zmieniła swojego stanowiska wobec hiszpańskiego szkoleniowca. "Ta wygrana nic nie zmienia, Bakerowi do widzenia" - skandowali kibice jeszcze w trakcie meczu.

Łodzianie na inaugurację sezonu ulegli w Bełchatowie Lechowi (tam rozgrywali spotkania w roli gospodarza) aż 0:5. Nie spodziewali się, że na poznańskim stadionie może spotkać ich podobna klęska. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zagrali wręcz katastrofalnie w obronie, co skwapliwie wykorzystali poznaniacy.

Worek z bramkami otworzył w 13. min Kriwiec. Białorusin otrzymał podanie od Rudniewa i niepilnowany huknął nie do obrony. Dość szybko uzyskane prowadzenie na moment uśpiło lechitów, a ełkaesiacy mogli szybko odrobić straty. Najpierw Dariusz Kłus zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, a gdy już znalazł pozycję, posłał piłkę daleko od bramki.

Chwilę później nierozsądnie zachował się bramkarz gospodarzy Jasmin Buric, który wybiegł daleko poza pole karne. Uprzedził go Marcin Mięciel, ale miał trudną sytuację i uderzył technicznie, niezbyt mocno. Z pustej bramki piłkę pewnie wybił Grzegorz Wojtkowiak.

Do końca pierwszej połowy Kolejorz rządził niepodzielnie, łatwo dochodził do sytuacji strzeleckich, a kolejne gole były kwestią czasu. W 31. min Aleksandar Tonew wykorzystał kapitalne podanie Rafała Murawskiego, a w następnej akcji rezultat podwyższył Rudniew. Przy bramce Łotysza fatalnie zachował się obrońca ŁKS Cezary Stefańczyk, który głową idealnie zgrał piłkę do napastnika Lecha, a ten zaliczył 15. trafienie w tym sezonie.

Jeszcze przed przerwą Mateusz Możdżeń wykorzystał niezbyt fortunne wybicie piłki przez Pavle Velimirovicia i zanosiło się na prawdziwy pogrom gości.

Tymczasem druga połowa momentami była nudna, a padający deszcz sprawiał, że piłkarze często mieli kłopot z utrzymanie równowagi. Gospodarze nie poszli za ciosem, a łodzianie nie mieli zbyt wielu argumentów w ofensywie, by zdobyć chociaż honorową bramkę.

Zobacz relację live

Po meczu powiedzieli:

Jose Maria Bakero (trener Lecha): Po tym bardzo trudnym tygodniu jestem zadowolony przede wszystkim z wyniku. Pierwsze minuty w naszym wykonaniu były trochę niepewne, ale od momentu strzelenia pierwszej bramki graliśmy już poważnie. W drugiej połowie ŁKS sprawiał wrażenie jakby nie chciał stracić więcej goli. Z naszej gry po przerwie nie jestem do końca zadowolony, bo można się po drużynie spodziewać się znacznie więcej. W przerwie powiedziałem zawodnikom, żeby wyszli na boisko, tak jakby było 0:0, ale niestety, jak się prowadzi 4:0, to czasami trudno więcej wykrzesać. Jestem zadowolony z gry Sergieja Kriwca, który ostatnio nie zaliczył najlepszych meczów i cieszę się, że wreszcie odblokował się Rudniew. Ale co ważne, gole strzelali również pomocnicy, bo jak wcześniej mówiłem, nie jest to tylko domena napastników.

Ryszard Tarasiewicz (trener ŁKS):
Mimo nienajlepszej postawy Lecha w ostatnich meczach, wiedziałem, że będzie to trudny mecz. W pierwszej połowie ułatwiliśmy zadanie Lechowi - nie tak zakładaliśmy sobie nasze zachowanie na boisku. Proste straty w środku pola, złe przyjęcie, co pozwalało przeciwnikowi odebrać piłkę i po chwili pięciu-sześciu zawodników Lecha było już na naszej połowie. W efekcie taka gra i ilość błędów zakończyła się dla nas tragedią. W drugiej połowie zagraliśmy bardziej konsekwentnie, bliżej rywala, byliśmy bardziej agresywni. Niestety, nikt nie ma wehikułu czasu i nie można cofnąć tej fatalnej pierwszej połowy. Nie ma co ukrywać, że Lech jest lepszym zespołem od ŁKS. Nas w tej chwili czeka trudna walka o pozostanie w ekstraklasie i chcemy to uczynić jak najszybciej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany