Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - ŁKS 2:1. Łodzianie zaspali, a lider walczył do końca

Jan Hofman
Jan Hofman
Krzysztof Szymczak
Piłkarze ŁKS w spotkaniu 14. kolejki ekstraklasy, rozegranym we Wrocławiu, przegrali ze Śląskiem 1:2. Sytuacja w ekstraklasie dwukrotnych mistrzów Polski, po piątej porażce z rzędu, staje się coraz trudniejsza. Tak zwana strefa bezpieczna zaczyna się mocno oddalać! Mecz lidera z outsiderem nie zachwycił. Gospodarze szybko zdobyli gola i później już wyraźnie oszczędzali siły na kolejne spotkania ligowe. Wykorzystał to ŁKS wydawało się, że wywiezie ze stolicy Dolnego Śląska cenny punkt. Niestety, gospodarze zdobyli zwycięskiego gola w szóstej minucie doliczonego czasu gry.

Niestety, pojawianie się nowego szkoleniowca, nic nie zmieniło w sytuacji drużyny z al. Unii. ŁKS nadal na wyjeździe prezentuje się fatalnie. Dotychczas rozegrał osiem spotkań na wyjazdach... wszystkie przegrał. Piotr Stokowiec po raz trzeci w ekstraklasie prowadził drużynę i po raz trzeci przegrał.

ŁKS dobrze rozpoczął ten mecz. Łodzianie śmiało atakowali przedpole rywala, czym wyraźnie zaskoczyli gospodarzy. Jednak nadzieje na korzystny wynik łodzian prysły w dwunastej minucie spotkania. Śląsk wykonywał rzut rożny. Piłka trafiała na przedpole łodzian i zaczęło się. Seria fatalnych zachować defensorów ŁKS sprokurowała zagrożenie pod bramką Dawida Arndta. Najpierw silnie uderzał nogą Petkov, piłka trafiła do Schwarza, który znów huknął niczym z armaty, Kapitalnie zachował się łódzki bramkarz, który odbił piłkę na słupek, a potem Exposito z najbliższej odległości dobił mocnym strzałem pod poprzeczkę. Tym samym hiszpański napastnik zdobył dwunastego gola w sezonie.

W 29 minucie spotkania w doskonałej sytuacji znalazł się Jurić. Ełkaesiak wpadł w pole karne, ale zbyt długo składał się do strzału i Paluszek wślizgiem wybił mu piłkę. Szkoda, bo to była dobra okazja do wyrównania.
ŁKS próbował wprawdzie odrobić straty, ale czynił to mocno chaotycznie, stąd nie zdołał wypracować klarownej sytuacji bramkowe i dlatego nie oddał jednego celnego strzału.

Po przerwie ŁKS rozpoczął z większym animuszem i wpracował dogodną sytuację, ale główka Juricia była niecelna. ŁKS pierwszy celny strzał oddał w 59 minucie. Jego autorem był Ramirez, ale jego uderzenie odbił bramkarz Śląska. Później łodzianie próbowali, ale stwarzanie dobrych sytuacji szło z trudem. Wreszcie w 78 minucie ełkaesiacy przeprowadzili szybką, kombinacyjną akcję. Zaczął ją Ramirez, szybko podał do Danowskiego, który zagrał ją przed linię bramkową do wybiegającego Juricia. Ten dobrze przyłożył nogę i doprowadził do wyrównania. Wydawało się, że ŁKS wywalczy cenny punkt. Niestety, gospodarze zdobyli zwycięskiego gola w szóstej minucie doliczonego czasu gry.

W karze łódzkiego zespołu na ten mecz zabrakło trzech piłkarzy. Kay Tejan Tejan otrzymał od klubu zgodę na to, aby być przy narodzinach swojego dziecka i zawodnik nie przyjechał do Wrocławia. Z kolei Marcin Flis i Anton Fase pozostali w Łodzi z powodu kontuzji.

Należy odnotować, że zawodnicy wrocławskiej drużyny wrócili na fotel lidera ekstraklasy, bo zagrali jedenasty mecz bez porażki z rzędu.

Śląsk Wrocław - ŁKS Łódź 2:1 (1:0)

1:0 - Erik Exposito (12)
1:1 - Jurić (78)
2:1 - Samiec-Talar (90+6)

ŁKS: Arndt - Dankowski, Monsalve, Marciniak, TutySkinas (73, Szeliga) - RamIrez (90, Śliwa), Mokrzycki, Louveau, Głowacki - Janczukowicz (88, Hoti), Jurić.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany