W Łodzi stanęła kolejna lodówka do dzielenia się jedzeniem. Takich miejsc jest już w Łodzi ponad dwadzieścia

W całym mieście działa dziewiętnaście społecznych lodówek. Cztery uruchomiono za sprawą Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, piętnaście kolejnych to projekt Stowarzyszenia „Chleba Naszego”. Lodówki uzupełniają jeszcze trzy Jadłodzielnie: którymi opiekuje się grupa Foodsharing Łódź. W tym przypadku korzystanie z nich odbywa się w ściśle określonych dniach i godzinach.

Nowa lodówka stanęła na terenie Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Bawełna”.

Mamy nadzieję, że z nowej możliwości skorzystają potrzebujący, a lokalna społeczność – zarówno mieszkańcy, jak właściciele sklepów i stoisk na pobliskim ryneczku, przyłączą się do dzielenia i niemarnowania żywnością. Widzimy potrzebę takich działań na osiedlu - mówi Piotr Sumiński, kierownik Administracji „Osiedla Słowiańskie” w RSM „Bawełna oraz przewodniczący Rady Osiedla Olechów-Janów.

Nowa lodówka została na początek wypełniona nuggetsami, sokami z żurawiny, cytryną, pieczywem tostowym, papryką w occie, ogórkami zielonymi, śliwkami. To produkty, które udało się wyprosić w łódzkich sklepach.

Regularnie zaopatrujemy lodówki w jedzenie. Przywozimy to co dostajemy od hiper i supermarketów. Niestety te placówki ciągle marnują zbyt wiele żywności, często na śmietnik wyrzucając o wiele więcej wartościowych produktów spożywczych niż nam oddają - komentuje Danuta Majdańska, prezes Stowarzyszenia Inicjatywa Rozsądnych Polaków.

Idea lodówek społecznych polega na ograniczeniu marnowania żywności. Zarówno tej w sklepach, jak i tej w domach. Wystarczy, że nadmiar zupy, czy gulaszu zapakujemy w słoiki, opiszemy skład i datę produkcji i wstawimy do lodówki. Zamiast wyrzucać niezjedzony obiad, lepiej się nim podzielić. Niestety łodzianie niechętnie zaopatrują społeczne lodówki. Z obserwacji społeczników wynika, że nawet w okresie poświątecznym tylko niewielki procent jedzenia z prywatnych domów trafia do lodówek. Ubożsi łodzianie korzystają więc z darmowych produktów przynajmniej raz w tygodniu, gdy lodówkę zapełnią przedstawiciele organizacji.

Zdarza się, że towar znika najpóźniej w dwie godziny, a dostawy pilnują komitety osób, które pilnują, żeby produkty dzielić między potrzebujących sprawiedliwie - dodaje Danuta Majdańska.

Z obserwacji wynika, że najczęściej korzystają z lodówek osoby starsze, ale także młodzi rodzice i uchodźcy mieszkający w pobliżu.

Jak wynika z ostatnich badań, w Polsce marnuje się rocznie prawie pięć milionów ton żywności. Aż 60 procent, czyli blisko trzy miliony ton pochodzi z gospodarstw domowych, także tych łódzkich. Oznacza to więc, że my sami mamy bezpośrednio realny wpływ na to, jak wiele żywności trafia do śmietnika. Co więcej, uważa się, że dwie trzecie wyrzucanego jedzenia w rzeczywistości nadal nadaje się do spożycia - mówi Piotr Kowalski, dyrektor MOPS w Łodzi.

Jak wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez BIG InfoMonitor, prawie połowa Polaków (46 procent) nie przykłada do marnowania jedzenia wielkiej wagi. Żywność częściej wyrzucają do śmietników mieszkańcy miast (49 procent) niż mieszkańcy wsi (40 procent). Dbałość o zawartość lodówki rośnie wraz z wiekiem Polaków: od 44 procent w grupie poniżej 45 lat, przez 60 procent w grupie od 45 do 64 lat, po 72 procent wśród osób powyżej 65 roku życia.