- Nie miałam pracy, zaczęło mi więc brakować pieniędzy na opłaty za mieszkanie, wynoszące 530 zł miesięcznie - opowiada. - W efekcie moje zadłużenie sięgnęło 39 tys. zł. Dlatego udałam się do biura obrotu nieruchomościami, aby za jego pośrednictwem znaleźć coś mniej kosztownego.
Pani Ewie zaproponowano kilka mieszkań w kamienicach, m.in. przy ul. Złotej, jednak żadnego z nich jej nie udostępniono. Natomiast oficjalnie właścicielem lokum przy ul. Wioślarskiej został ktoś inny.
- Nowy właściciel wytoczył mi sprawę o eksmisję, przegrałam ją i musiałam wyprowadzić się z Karolewa - relacjonuje Ewa Samczyńska. - Wynajęłam mieszkanie na Widzewie. Sporą część opłaty za nie pokrywa także mój starszy syn, który już pracuje.
Ryszard Dziuba, właściciel biura obrotu nieruchomościami, z którym pani Ewa podpisała umowę, nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Wszystko wyjaśniałem już przed sądem - mówi. - Sąd wydał prawomocny wyrok, nie dając wiary słowom tej pani.
Łodzianka złożyła również zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury. Uważa bowiem, że biuro przywłaszczyło sobie jej spółdzielczy wkład mieszkaniowy, przekraczający 26 tys. zł.
- Prokurator nie dopatrzył się znamion przestępstwa, dlatego odmówił wszczęcia dochodzenia - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Decyzję tę utrzymał później w mocy także sąd. Nie uniemożliwia to jednak łodziance, jeśli uważa, że biuro, z którym podpisywała umowę, nie wywiązało się z jej zapisów, dochodzenia swoich roszczeń przed sądem cywilnym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?