Po zakończeniu naprawy, rankiem 20 lipca 1925 roku doszło do wybuchu w opalanym ropą dziobowym kotle, w wyniku czego okręt przełamał się na pół. Część dziobowa zatonęła, natomiast rufa unosiła się na wodzie. Dziób został podniesiony z dna 27 lipca i wraz z rufą wprowadzony do doku, dla przeprowadzenia badań nad przyczyną eksplozji. Po ustaleniu przyczyn katastrofy wrak został pocięty na złom. Ciała zmarłych marynarzy pochowano na cmentarzu w Pucku.
Według jednej z wersji ustaleń wybuch kotła spowodował pożar, jaki miał miejsce na okręcie kilka miesięcy wcześniej, o którym dowódca torpedowca kmdr ppor. Bohdan Brodowski nikogo nie powiadomił. W wyniku pożaru, blacha ścianek kotłowych stała się cieńsza, w związku z czym przy rozpalaniu kotła doszło do wybuchu.