Wielbicielek moczenia kija przybywa z każdym rokiem, tak wynika z obserwacji Polskiego Związku Wędkarskiego. Szacuje się, że już co czwarty wędkarz to... wędkarka.
To lepsze niż seks!
Zaczyna się niewinnie. Córka, siostra, wnuczka, dziewczyna albo żona wędkarza jedzie z nim na łowisko. Najpierw się nudzi i marudzi, potem przygląda i zagaduje: "po co ten spławik, dlaczego te robale są żywe", itp. Obserwuje i niby użala się nad losem "biednych rybek", aż nagle prosi, by pożyczyć jej wędkę. Łapie marną płotkę, lecz mimo to cieszy się jak dziecko. Tato, brat, dziadek, chłopak albo mąż już wie, co się święci - baba połknęła, niczym ryba haczyk, bakcyla. Nici z męskich wypadów. Teraz ona będzie pytać "kiedy jedziemy na ryby?". Tak jak 35-letnia Edyta Skierawska, pasjonatka wędkowania.
- Miłością do łowienia zaraził mnie mój mąż - mówi.
- To wspaniały relaks. Gdy stoję nad wodą, odpoczywa nie tylko moje ciało, ale również umysł.
Co ciekawe, panie, które w ten sposób rozpoczynają swoją przygodę z moczeniem kija, często mają potem większy fart w łowieniu niż ich... nauczyciele. Niektórych panów to irytuje, a nawet złości. Na szczęście to niechlubne wyjątki. Inni kibicują damskim sukcesom, wszak wędkarstwo nie ma płci.
- Wszystko zależy od dnia, bywa, że wyciągnę więcej niż mąż. To zabawne, bo przez większość życia uważałam, że łowienie ryb jest nudne - mówi pani Edyta. - Do momentu kiedy sama spróbowałam i złowiłam pierwszą. Rany! Jakie emocje! Krzyczałam, że to lepsze niż... seks.
Rodzinna zaraza
Można śmiało powiedzieć, że 11-letnia Paulina i 6-letnia Agatka Buchalskie łowienie ryb mają we krwi. I nic dziwnego, skoro ich mama, Patrycja, pasją zaraziła nawet swojego męża Arkadiusza!
- Łowienia nauczył mnie tata, Ryszard Rogulski, prezes Koła Wędkarskiego nr 14 Widzew Wschód - wyjaśnia Patrycja Buchalska.
- Córka zawsze miała w sobie żyłkę sportowca, kiedyś z sukcesami trenowała gimnastykę artystyczną - mówi pan Ryszard Rogulski. - Z kolei mnie wędkowania nauczył ojciec. Śmiejemy się, że ryby to nasza "rodzinna zaraza", nieuleczalna choroba.
W kole, któremu prezesuje pan Ryszard, jest około 500 członków.
- Dwadzieścia, a może nawet 30 proc. z nich to kobiety, co mnie bardzo cieszy - mówi. - Są cierpliwe, dokładne, a to cechy, bez których wędkarz nie może się obejść. Niektóre panie tak bardzo wciągają się w łowienie, że wszystkie oszczędności inwestują w sprzęt, a każdy wolny weekend, nie mówiąc o urlopie, spędzają nad wodą.
Panom, którzy z rezerwą odnoszą się do wędkujących pań, Edyta Skierawska tłumaczy: - To już nie jest tylko męski sport. Tak jak boks. Coraz więcej kobiet chwyta za wędkę.
Czas przywyknąć, drodzy panowie... o
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"