Katastrofa kolejowa pod Piotrkowem

Jak poinformowała rzecznik PKP InterCity Małgorzata Sitkowska, do wykolejenia doszło w pobliżu rozjazdu. Z torów wypadł i został całkowicie zniszczony wagon drugiej klasy. Wagon pierwszej klasy, który był za nim i dwa kolejne wagony drugiej klasy oraz lokomotywa wykoleiły się.

Najbardziej ucierpiał wagon jadący zaraz za nią, który przewrócił się na bok - praktycznie wszyscy jadący nim podróżni doznali obrażeń. 
- Pierwszy wagon był totalnie zniszczony. Wszystko pogięte, połamane, szyby wybite - mówił dla TVN24 Marcin Chlebowski. pasażer pociągu. 
Podróżni twierdzą, że pociąg był przepełniony. Jechało w nim ok. 280 osób. Zdaniem rzeczniczki PKP Intercity, w składzie było 286 miejsc siedzących.

Przyczyny wypadku nie są jeszcze znane. Wiadomo, że maszynista był trzeźwy.
Na miejscu trwa akcja ratownicza. Wszyscy pasażerowie zostali już wydobyci z pociągu. Pomagają im jednostki straży pożarnej z całego województwa (z Łodzi - trzy zastępy straży pożarnej, dwa wozy techniczne i jeden kontener ze sprzętem medycznym), załogi helikopterów Lotniczego pogotowia Ratunkowego. Obok miejsca wypadku utworzono polowy punkt medyczny. Poszkodowani są przewożeni do trzech szpitali: w Brzezinach, Piotrkowie, Tomaszowie Mazowieckim, Sosnowcu, Końskich oraz do łódzkich szpitali im. Kopernika i im. WAM.
Do godzin wieczornych, 24 lżej ranni opuścili placówki medyczne.

Strażacy zamierzali podnieść wagon, który przewrócił się na tory (pierwszy za lokomotywą). Istnieje podejrzenie, że mogą znajdować się pod nim ludzie. Niestety, jadący z Łodzi pociąg z dźwigiem nie dotarł na miejsce. Utknął z przyczyn technicznych.

Jak podaje PKP InterCity na swojej stronie internetowej, pociągiem jechało ok. 280 osób. Wszyscy, którzy nie zostali poszkodowani zostali przewiezieni autokarami do szkoły w Babach. Również rzeczy podróżnych zostały zabezpieczone przewiezione do szkoły.

Na miejsce przybyła wicewojewoda łódzki Krystyna Ozga, minister zdrowia Ewa Kopacz oraz - o godz. 20.25 - premier Donald Tusk.