Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakazy, które wkurzają łódzkich kierowców

Piotr Jach
Choć wydaje się, że z początkiem lipca aut w mieście trochę ubyło, kierowcom wciąż nie brak powodów do narzekań. W ostatnich dniach z ostrą krytyką spotyka się zmieniona organizacja ruchu na skrzyżowaniach ul. Wierzbowej z ul. Źródłową i ul. Północną, gdzie zaroiło się od znaków zakazu skrętu.

W efekcie, jadąc od strony centrum do ronda im. Solidarności, z ul. Północnej nie da się już skręcić w lewo w Wierzbową, by dojechać do Źródłowej. Zabronione jest także skręcanie w lewo na kolejnym skrzyżowaniu ul. Północnej - już z ul. Źródłową. Kto chciałby od tej strony dojechać np. do Wydziału Praw Jazdy i Rejestracji Pojazdów lub szpitala im. Konopnickiej nie łamiąc przepisów, będzie zmuszony dojechać aż do wiecznie zakorkowanego ronda Solidarności i tam... zawrócić.

Nie dość na tym. Dla jadących ul. Źródłową od strony ul. Wojska Polskiego skręt w prawo w ul. Wierzbową stanowił dogodny skrót np. do ul. Pomorskiej. Teraz już się tak nie da. Chcąc przejechać ze Źródłowej do Pomorskiej, trzeba dojechać do skrzyżowania z Północną, ostro skręcić w prawo, by po 10 metrach zjechać w lewo w ul. Wierzbową.

Czemu służą te komplikacje? Wystarczy spojrzeć na tabliczki pod zakazami skrętu w ul. Wierzbową: „Nie dotyczy autobusów”. Tędy wiedzie trasa autosów linii 85B, które skręcając w Wierzbową nie mogły zmieścić się na wąskim jak dla nich skręcie, co groziło kolizją z samochodami jadącymi z przeciwka.

- Chcąc zapewnić przejazd autobusom, wyłączenie tego kawałka ul. Wierzbowej z ruchu innych pojazdów było w pełni uzasadnione - mówi Tomasz Andrzejewski, rzecznik Zarządu Dróg i Transportu.

Nie znaczy to jednak, że już tak zostanie. ZDiT w porozumieniu z łódzką drogówką rozpatruje umożliwienie skrętu w lewo z ul. Północnej w ul. Źródłową (na skrzyżowaniu najbliższym ronda Solidarności), co rozwiązałoby problem.

Zamkniętym kawałkiem ul. Wierzbowej kierowcy nadal jeżdżą. Wczoraj w południe, przy niskim nasileniu ruchu, w ciągu kwadransa naliczyliśmy aż siedmiu ignorujących zakaz.

Drugi absurd wywołujący irytację zmotoryzowanych to już przebudowany, ale jeszcze nieoddany do użytku kawałek ul. Dąbrowskiego między ul. Podgórną a al. Śmigłego-Rydza.

- Już nie pamiętam, kiedy zniknęli stąd robotnicy. Czasem jeszcze ktoś przyjedzie i pogrzebie coś przy sygnalizacji świetlnej. Więcej nic się tu nie dzieje, a wjechać nie wolno - mówi sprzedawczyni z pobliskiego sklepu.

Nie wolno, ale i tak wjeżdżają. Dla mieszkańców np. ul. Podgórnej dojazd do ich domów z ul. Dąbrowskiego nie jest może drogą jedyną, ale na pewno najwygodniejszą. Korzystanie z gotowej, ale zamkniętej dla ruchu ulicy jest tam tak nagminne, że miejsce zaczęła odwiedzać straż miejska. I posypały się mandaty...

Wszystkiemu jest winna biurokracja.

- Prace zostały zakończone. Inwestor, czyli Zarząd Inwestycji Miejskich, czeka tylko na niezbędne pozwolenia i odbiory techniczne, które umożliwią otwarcie tego kawałka jezdni i dwóch skrzyżowań - mówi Andrzejewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany