Zabił po zabawie na Lumumbowie! Działał w obronie własnej
Napastnika uśmiercił jednym ciosem Sąd orzekł, że przekroczył granice obrony koniecznej, ale dostał wyrok w zawieszeniu.
Następnego dnia policja zatrzymała Andrzeja. Przyznał się do zadania śmiertelnego ciosu. Tłumaczył jednak, że działał w obronie koniecznej. Twierdził, że nie chciał napastnikowi zrobić krzywdy. Przed sądem przeprosił obecnych na sali rozpraw rodziców zmarłego.
Sąd uznał, że Andrzej nieumyślnie spowodował śmierć, działając w obronie własnej. Jednak nokautujący cios bardzo pijanemu napastnikowi był niepotrzebny i niekonieczny do odparcia ataku. Agresora wystarczyło zablokować lub jeżeli uderzyć, to w większym stopniu kontrolując siłę uderzenia. Brak było jakichkolwiek podstaw do przyjęcia wniosku, że to przekroczenie granic obrony koniecznej było w tym przypadku wynikiem strachu lub wzburzenia, usprawiedliwionych okolicznościami ataku.
Sąd orzekł łagodny wymiar kary. Andrzej został skazany na rok i siedem miesięcy więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Nałożył na niego także grzywnę wynoszącą 2500 zł. Oddał go również pod nadzór kuratora sądowego