Wypadki w łódzkich szkołach. Codziennie do "Matki Polki" pogotowie przywozi poturbowanego ucznia

Od początku roku szkolnego nie było dnia, aby karetka nie przywiozła do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki ucznia, który uległ wypadkowi w szkole lub zasłabł na lekcji. Codziennie z powodu urazów do których doszło na szkolnych korytarzach na szpitalnej pediatrycznej izbie przyjęć konsultowanych jest kilkunastu uczniów.

- Nadal mamy wakacyjną pogodę, więc dzieci chodzą po drzewach, płotach i ulegają wypadkom - mówi dr Paweł Ziółkowskie, lekarz z „Matki Polki”. - Póki pogoda się nie zmieni, to ilość wypadków będzie się utrzymywać na podobnym poziomie.

Na izbie przyjęć ośrodka pediatrycznego im. dr. J. Korczaka przez pierwsze 10 dni września przyjęto 174 małych pacjentów, czyli tyle co przez cały lipiec lub prawie dwa razy tyle co w sierpniu.

- Najczęściej powodem konsultacji jest skręcenia stawu skokowego, stłuczenia łokcia, kolana, nadgarstka, ręki lub nosa - wymienia Piotr Sobczak, rzecznik szpitala im. Kopernika, którego częścią jest „Korczak”.

Początek roku szkolnego, jeśli chodzi o ilość urazów wśród dzieci, można porównać tylko z początkiem wakacji.

- Uczniowie wchodzą w rok szkolny z ogromną energią: nie potrafią spokojnie usiedzieć w ławce, na lekcjach jeszcze często się nudzą, więc nadmiar energii odreagowują na przerwie. Biegają po często przepełnionych korytarzach, popychają się, ścigają lub skaczą po schodach - wymienia Beata Wasielewska-Matys, psycholog dziecięcy, prywatnie mama trzech chłopców w wieku szkolnym. - A ponieważ układ kostny dzieci w wieku szkolnym dopiero się rozwija, często nierównomiernie, więc o złamanie lub skręcenie podczas upadku nie trudno. Dodatkowo początek roku szkolnego to zawsze u dzieci okres obniżonej odporności. W moim przekonaniu uczniowie po wakacjach potrzebują więcej czasu aby przystosować się do szkolnych warunków i dlatego na początku roku powinny mieć więcej zajęć w terenie.