Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew. Z herbem na piersi po zwycięstwo!

pas
Po raz pierwszy od połowy czerwca zeszłego roku piłkarze Widzew wystąpili w ligowym meczu z herbem na piersi.

To zobowiązuje. Zawodnicy doskonale zdawali sobie z tego sprawą. Nie mogli oblać tego egzaminu i w historycznym momencie dać wielkł sportową plamę. Wyszli z zamarem odniesienia zwycięstwa i cel osiągnęli. Zrobili to w dobrym stylu, tym większe słwoa uznania.
Oczywiście, jak to w futbolu, wszystko mogło potoczyć się inaczej, gdyby po lobie Wiśniewskiego piłka wylądowała w bramce, a nie obok niej. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i Widzew potwierdził tę fubolową prawdę. Łodzianie zdominowali śrdoek pola. Przechwytywali piłki, nie pozwalali rzgowianom na chwilę oddechu. Atakowali w sposób urozmaicony. raz ze środka, innym razem po akcji oskrzydlającej. W roli napastnika wystąpił nawet stoper Dudała. Środkowi obrońcy strzelili zresztą dwa gole, bowiem pięknym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Czaplasrki. Mecz mógłby się skończyć po 45 minutach. W wiosnnej rundzie łódzcy piłakrze zdobywając gole, tylko wtedy, gdy strzelają na bramkę od strony ulicy Milionowej. Tradycji i tym razem stało się zadość.

Wreszcie! Z własnym herbem na piersi od 6. czerwca 2015 roku w oficjalnym meczu Widzewa. Jest coś symbolicznego, że pierwszego gola po powrocie zagubionego skarbu zdobył wychowanek klubu Michał Czaplarski. Co jeszcze ciekawsze, to jego koszulka była prezentowana na konferencji prasowej, w czasie której oznajmiono, że herb nigdy nie był oddany!

Widzew wiosną zdobył 7 goli. Wszystkie uzyskał do przerwy i na bramkę od Milionowej. Co zastanawiające jesienią ostatnia bramka zdobyta przez widzewiaka, a był nim Okachi, też była na bramkę od mniej uduchowionej strony.

Znamienna wypowiedź trenera Marcina Płuski, świadcząca o jego klasie i zjednująca naszą sympatię: Chciałem podziękować mojemu asystentowi, Łukaszowi Kabaszynowi (zwolnionemu z pracy). Paweł Strzelecki

Po raz pierwszy od połowy czerwca zeszłego roku piłkarze Widzew wystąpili w ligowym meczu z herbem na piersi. To zobowiązuje. Zawodnicy doskonale zdawali sobie z tego sprawą. Nie mogli oblać tego egzaminu i w historycznym momencie dać wielką sportową plamę. Wyszli z zamiarem odniesienia zwycięstwa i cel osiągnęli. Zrobili to w dobrym stylu, tym większe słowa uznania.
Oczywiście, jak to w futbolu, wszystko mogło potoczyć się inaczej, gdyby po lobie Wiśniewskiego piłka wylądowała w bramce, a nie obok niej. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i Widzew potwierdził tę futbolową prawdę. Łodzianie zdominowali środek pola. Przechwytywali piłki, nie pozwalali rzgowianom na chwilę oddechu. Atakowali w sposób urozmaicony. Raz ze środka, innym razem po akcji oskrzydlającej. W roli napastnika wystąpił nawet stoper Dudała. Środkowi obrońcy strzelili zresztą dwa gole, bowiem pięknym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Czaplarski. Michał jest wychowankiem Widzewa i to, że on pierwszy strzelił gola w koszulce z herbem ma swoje symboliczne znaczenie i dowodzi ciągłości tego, co robili wielcy poprzednicy i dzisiejsi obrońcy dobrego imienia legendarnego klubu.
Mecz mógłby się skończyć po 45 minutach. W wiosennej rundzie łódzcy piłkarze zdobywając gole, tylko wtedy, gdy strzelają na bramkę od strony ulicy Milionowej. Tradycji i tym razem stało się zadość.
Po zmianie stron Widzew kontrolował grę, a Zawisza robił wszystko, żeby nie doszło do kompromitacji.
Znamienna wypowiedź trenera Marcina Płuski, świadcząca o jego klasie i zjednująca naszą sympatię: - Chciałem bardzo podziękować mojemu asystentowi, Łukaszowi Kabaszynowi (zwolnionemu z pracy). Razem z całą drużyną dedykujemy mu to zwycięstwo. Był ważną postacią w naszym sztabie.
Kabaszyn był obecny na spotkaniu i widać było, iż dopinguje swój były już klub.
Płuska podkreślał, że jego zespół rozegrał dobre spotkanie.Wypowiedział się też na temat swoich napastników: - Od początku zagrał Bondara i strzelił gola. Kowalczyk miał sytuację, ale nie wykorzystał jej. Ja wciąż jednak w niego wierzę. Wejdziemy teraz na trawiaste boisko i będzie lepiej. Na razie trenujemy na małym placu.
Michał Osiński - trener Zawiszy: - Widzew wykorzystał serię naszych prostych błędów.
Michał Bondara ma nadzieją, że to nie był jego ostatni gol i przypomniał o zakładzie: - Wierzę, że wywiążę się z zakładu z Robertem Kowalczykiem. On zadeklarował, że strzeli 15 goli, ja przebiłem go do 18 bramek. Oby tak właśnie się stało. Początek już zrobiłem.Jestem optymistą.

Widzew Łódź - Zawisza Rzgów 4:0 (4:0)
Bramki:
1:0 - Czaplarski (20, wolny), 2:0 - Okachi (24), 3:0 - Dudała (37), 4:0 - Bondara (42)
Sędziował: Konrad Gawroński (Łódź)
Żółte kartki: Bondara (Widzew), Sztandr, Dolewka (Zawisza)
Widzów 1952

Widzew: Sokołowicz - Tlaga (45, Bartosiewicz), Czaplarski, Dudała, Gromek, Strus, Rodak (63, Kowalczyk), Okachi (83, Bończak), Bartos, Zawodziński (71, Możdżonek), Bondara

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany