W ŁKS powiało optymizmem

W każdym meczu piłkarz powinien dawać z siebie wszystko. To banał, chociaż w Polsce często powtarzany, bowiem nasi gracze nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Ale w żadnym razie nie dotyczy to tym razem wybrańców trenera Marka Chojnackiego w Ząbkach.
Chwilami odnosiliśmy nawet wrażenie, że niektórzy z łodzian zrobili więcej, niż mogli. A to szczególnie cenne, kiedy biega się w ogromnym upale i nie zarabia kilkudziesięciu tysięcy złotych. Nie zamierzamy idealizować. Zdajemy sobie sprawę, że ŁKS nie grał w Warszawie z Legią, a w Ząbkach z Dolcanem. Jednak naprawdę trudno się dziwić, że w targanym organizacyjną zawieruchą klubie powiało optymizmem. Rzeczywistość mamy taką, że drużyna Chojnackiego może myśleć o sukcesie tylko wówczas, kiedy większości piłkarzy chce się zostawić mnóstwo zdrowia na murawie. I przełamią własną słabość, tak jak np. Paweł Sasin, który rozpoczął fatalnie, ale wrócił na przyzwoity poziom.
Mamy za sobą dopiero trzy kolejki rundy jesiennej I ligi, a już widzimy, że niemal wszystko w tej klasie rozgrywkowej jest możliwe. Pozostało już tylko siedem zespołów bez porażki, a teoretyczni faworyci często przeżywają prawdziwe męczarnie.
Dlatego chłopaki Chojnackiego powinni bez żadnych obciążeń podejść do kolejnego meczu. W sobotę, o godz. 17, łodzianie rozpoczną w Grudziądzu starcie z beniaminkiem Olimpią. Ta drużyna wyprzedza ich jedynie lepszą różnicą bramek. Ma spore aspiracje, ale na razie nie zachwyca.
Wczoraj ełkaesiacy mieli okazję do odpoczynku, na kolejnych zajęciach spotkają się dzisiaj przed południem. Na szczęście wszyscy podstawowi zawodnicy są do dyspozycji szkoleniowca.