– Dawid B. nie przyznaje się do winy. Odmówił też wyjaśnień – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
W pierwszym procesie, który będzie się toczył przed łódzkim Sądem Okręgowym, królowi dopalaczy grozi do ośmiu lat więzienia. W drugim, przed Sądem Rejonowym dla Łodzi-Polesia, do dwunastu lat pobytu za kratkami.
Voodoo, Exotic i Speed
Na ławie oskarżonych oprócz króla dopalaczy zasiądą także ludzie z branży, czyli jego byli pracownicy – 52-letni Ireneusz C. ze Śląska i 26-letni Piotr P. Choć nie mieli odpowiedniego wykształcenia, zajmowali się w firmie Dawida B. dobieraniem w określonych proporcjach składników dopalaczy. Do odpowiedzialności karnej pociągnięty został również 27-letni Łukasz K., nieformalny dyrektor handlowy króla dopalaczy.
Rewiry płatnego seksu. „Anka”, „Bożena”, „Natalka” i inne wróciły pod ŁDK
Akt oskarżenia w sprawie, która przed kilku laty wywołała w kraju polityczne trzęsienie ziemi, liczy około 200 stron. Zawiera aż kilkanaście ekspertyz z zakresu medycyny sądowej, toksykologii i kryminalistyki, które sporządzili m.in. biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzi, Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie i sanepidu.
– Okazało się, że skład dopalaczy występujących na przykład pod nazwą: Sensymila, Super E, Mad dog, Tajfun, Exotic Koko, Black Widow, Hammer, Koko Mięta, Koko Chery, Voodoo, Smart, Speed, nie był stały. Trudno było zatem określić ich bezpieczną dawkę – kontynuuje prokurator Krzysztof Kopania.
Biegli na zlecenie prokuratury zbadali w kraju ponad 50 osób, które po zażyciu dopalaczy wytwarzanych przez Dawida B. wylądowały w szpitalu. Wśród nich był m.in. 21-letni łodzianin, którego przywieziono na Oddział Toksykologii w ciężkim stanie, prosto z boiska, 22-latek po napadzie drgawkowym i 17-letnia dziewczyna, która skarżyła się na kołatanie serca.
Galeria Bryk "Expressu Ilustrowanego" 2015. Zlot fanów motoryzacji na dachu Galerii Łódzkiej
Z ustaleń śledczych wynika również, że król dopalaczy w pogoni za zyskiem nie przebierał w środkach. Zmuszał m.in. swoich pracowników do testowania nowych produktów i spisywania wrażeń po ich zażyciu.
W majestacie prawa
Gdy pod koniec 2010 r. prokuratura zajęła się na dobre Dawidem B., pod marką jego firmy Smartszop funkcjonowało w Polsce ponad sto sklepów z dopalaczami! Ten wówczas 23-letni mężczyzna jeździł porsche. Nosił modne ciuchy i zegarek za 13 tys. zł. Mieszkał w luksusowym apartamencie, inwestował w nieruchomości, otwarte fundusze, grał na giełdzie i prowadził różnego rodzaju przedsięwzięcia gospodarcze (m.in. dwa kluby rozrywkowe). W Baligrodzie w Bieszczadach planował uruchomienie ośrodka wypoczynkowego. Mówił, że pieniądze na rozkręcenie biznesu pożyczył od kolegi. Miało to być kilkanaście tysięcy złotych. Pierwszy sklep z dopalaczami Dawid B. otworzył w październiku 2008 r. przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Po opublikowaniu w sierpniu 2010 r. przez „Express Ilustrowany” wywiadu Dawidem B. wojnę dopalaczom wypowiedział premier Donald Tusk. 2 października tego roku sanepid w asyście policji zamknął w Polsce 1378 sklepów z dopalaczami, wśród nich wszystkie powiązane z firmą Dawida B. Cztery dni później policja zatrzymała króla dopalaczy. Ten zapowiadał, że będzie się domagał w sądzie wielomilionowego odszkodowania za bezprawne zamknięcie jego sklepów. Później słuch o nim zaginął. Okazało się jednak, że w centrum Torunia prowadzi nieduży lokal gastronomiczny, którego specjalnością była... wątróbka drobiowa.
Pod nadzorem policji
W lipcu ubiegłego roku pod zarzutem rozboju i pozbawienia wolności swojego kontrahenta Dawid B. został aresztowany na trzy miesiące. Zdaniem śledczych, miał przekazać pokrzywdzonemu 81 tys. zł na zakup za granicą komponentów do produkcji dopalaczy. Ponieważ nie otrzymał ani towaru, ani pieniędzy, postanowił je odzyskać. Zlecił to – według prokuratury – młodym mężczyznom, którzy za „załatwienie sprawy” mieli dostać 15 proc. odzyskanej sumy. Do spotkania pokrzywdzonego z królem dopalaczy i jego zbirami doszło w pobliżu centrum handlowego przy al. Jana Pawła II. Napastnicy obezwładnili ofiarę i przez kilka godzin wozili samochodem. Dawid B. został zatrzymany przez policję kilka dni później. Na wolność wyszedł za poręczeniem majątkowym w wysokości 60 tys. zł. Musiał jednak w wyznaczone dni meldować się na policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"