Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd skazał 57-letnią lekarkę oskarżoną w głośnej aferze związanej z fałszowaniem zwolnień dla adwokatów Zobacz, jaki wyrok wydał łódzki sąd

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Wyrok zapadł 21 lipca w V Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Łodzi.
Wyrok zapadł 21 lipca w V Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Łodzi. Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Proces lekarki toczył się z wyłączeniem jawności. Ogłoszenie wyroku było jawne, ale uzasadnienie już nie. Lekarka nie pojawiła się dziś w sądzie. Proces adwokatów korzystających z lewych zwolnień dobiega końca w sądzie w Gostyninie.

Proces lekarki toczył się z wyłączeniem jawności. Wyrok ogłoszony dziś w V Wydziale Karnym Sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieścia również był częściowo utajniony. Jawne było samo odczytanie wyroku, ale już jego uzasadnienie odbywało się z wyłączeniem jawności.

Sąd wymierzył oskarżonej łączną karę roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz łączną karę grzywny w postaci 200 stawek dziennych ustalając wysokość jednej stawki na 50 zł. Sąd wydał również wobec oskarżonej zakaz wykonywania zawodu lekarza na okres 4 lat od daty uprawomocnienia się wyroku. Orzekł również przepadek korzyści majątkowej osiągniętej przez lekarkę poprzez wypisywanie "lewych" zwolnień, 350 zł, 100 zł oraz równowartości korzyści majątkowej w postaci dwóch butelek wina o nazwie "Palestra".

Sąd zaliczył 56-letniej lekarce na poczet łącznej kary pozbawienia wolności okres tymczasowego aresztowania wolności od 13 lipca 2016 r do 8 grudnia 2016. Oskarżoną obciążył również częściowymi kosztami procesu w kwocie 11 tys. 415 zł.
Wyrok jest nieprawomocny. W ciągu 7 dni od ogłoszenia wyroku strony muszą zgłosić wniosek o jego pisemne uzasadnienie, a w ciągu dalszych 14 dni od doręczenia wyroku z pisemnym uzasadnieniem mogą złożyć apelację.

Biegła sądowa wystawiła 120 zwolnień L-4 w latach 2015-2016. Według śledczych lekarka nie badała prawników tylko wypisywała im od ręki zwolnienia. Robiła to w nietypowych miejscach, kancelariach adwokackich, Mc Donaldzie, na basenie i na poczcie. Z wystawianych przez lekarkę lewych zwolnień jak wyliczyła prokuratura skorzystało łącznie 45 osób, w większości adwokatów i radców prawnych, ale też świadkowie. Proces lekarki rozpoczął się w 2018 r i był wyłączony z jawności. Sąd oceniając winę oskarżonej wyeliminował z zarzutów, że lekarka każdorazowo działała "w wykonaniu z góry powziętego zamiaru i w celu osiągnięcia korzyści osobistej".

- To jest bardzo smutna, bulwersująca sprawa bowiem dotyczy środowiska prawniczego, osób zaufania publicznego, smutna dla nas prawników i dla zwykłych ludzi, bo tak naprawdę mogli dostrzec jak osoby od których należy wymagać więcej czują pewną bezkarność, wykorzystywali pewną bezsilność i w sytuacjach w których potrzebowali wykorzystywali bierność biegłej lekarza sądowego, która nie weryfikując ich stanu zdrowia i ich zdolności do udziału w czynnościach procesowych wystawiała im takie zwolnienia - powiedział nam prokurator Łukasz Kudyk z Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. - W żadnym z przypadków te zaświadczenia nie były wydane na podstawie badań lekarskich. Przepisy o lekarzu sądowym mówią, że zaświadczenia wydawane są po osobistym badaniu i w przychodni. Tutaj mieliśmy sytuację kuriozalną. Czasami dochodziło do tego, że biegła lekarz sądowa wystawiała te zaświadczenia w kawiarniach, Mc Donaldzie, kancelariach adwokackich (...). Mam nadzieję, że te sprawa spowodowała, że już takie zaświadczenia lekarskie w taki sposób nie są już wydawane.

Jak powiedział nam prokurator nie zgadza się on ze stanowiskiem sądu, który wyeliminował z zarzutu, że oskarżona działa "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej". Lekarz biegły sądowy za wystawianie zaświadczeń pobierała z sądu przysługuje wynagrodzenie. Jak wynika ze zgromadzonego materiału dowodowego traktowała to jako jedno ze swoich źródeł zarobkowania. O korzyściach osobistych zdaniem prokuratury również można mówić, bo adwokaci korzystali na tym, że takowe zaświadczenie otrzymali i nie przychodzili do sądu.

Adwokaci oskarżonej, Sławomir Szatkiewicz i Hanna Gąszcz–Krupowczyk, jak nam powiedzieli są częściowo usatysfakcjonowani wyrokiem. Kara ich zdaniem nie nosi cech "rażącej surowości". O tym, czy będą się odwoływać zadecydują po rozmowie z klientką.

Proces adwokatów, którzy korzystali z "lewych" zwolnień dobiega końca przed sądem w Gostyninie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany