Odkąd sięgnę pamięcią w gierkowskie lata siedemdziesiąte, zawsze mam przed oczami ten sam obraz - kolejnych nieudaczników, prezesów klubu, przemykających się ze wstydu, chyłkiem pod ścianami niestniejącej już trybuny, nieistniejącego już stadionu, przed słusznym gniewem wściekłych kibiców.
Wiem, że nie było w tym przypadku. Komunistyczna władza nie kochała mieszczańskiego klubu, zajmującego atrakcyjnie położone tereny. Uznawała ŁKS za odcinek działania mniej strategiczny od innych i posyłała tam do boju mniej kumatych i przedsiębiorczych towarzyszy, którzy nie mogli się pochwalić dobrymi znajomościami na partyjnych szczytach, ani mocnym umocowniem w biurokratycznych strukturach.
Cel długofalowy był jeden - zmarginalizować burżuazyjny klub. Może nawet, co bardziej lizusowskim towarzyszom, przyświecała myśl doprowadzenia go, w wyniku przemyślanych, długofalowych działań, do upadku. Wiadomo, kropla drąży skałę.
Niedoczekanie ŁKS okazał się niezłomny. Przetrwał tę i następne burze, czasami zamieniające się w sportowe trąby powietrzne. O ironio! Atrakcyjne tereny klub stracił już za sprawą słusznej demokratycznej władzy, która za nic miała historię ŁKS, jego bogate tradycję i wielkie nadzieje na powrót do świetności. Boli mnie to, że ci, którzy do tego doprowadzili, nadal brylują na tych czy innych polskich i łódzkich salonach i nie dają o sobie zapomnieć.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Hakiel złożył ukochanej arabską przysięgę miłości! Poznali się 6 miesięcy temu...
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"
- To on stworzył Dagmarę Kaźmierską. Dziś nie chce się do niej przyznać