Piżmowa, prowansalska, hokkaido, moonshine - jesienią na rynku królują dynie w różnych kształtach i kolorach

Jedni uwielbiają zupę dyniową, inni preferują dyniowe frytki, sałatki na zimno lub wyciskane soki - dynia robi prawdziwą dietetyczną furorę. Zwłaszcza, że na straganach i w hipermarketach można kupić ją w rozmaitych formach, kolorach i smakach. I choć dynia to dynia, każda z tych jakie są w ofercie nieco różni się smakiem, konsystencją, czy zastosowaniem. A łodzianie chętnie wybierają te nietypowe warzywa jak modna w tym sezonie dynia biała moonshine, która ma idealnie gładką skórkę, a w środku niemal biały miąższ, czy podłużna, przypominająca melon dynia makaronowa. Zachwyt budzi też dynia prowansalska (zwana także dynią muskat lub francuską), która ma ciemno zieloną skórę, lekko spłaszczony wygląd i wyraźnie zaznaczone cząstki (żebra). Za to w środku ma wyjątkowo intensywny, pomarańczowy kolor. Jest smaczna, a jej miąższ jest lekko włóknisty.

– Najlepsza jest do octu i dań wytrawnych – tłumaczy rolnik, który takie dynie sprzedaje na osiedlowym ryneczku na Retkini. – Na zupę polecam dynię zwyczajną.

Jeszcze kilka lat temu jedną dynią jaka pojawiała się na rynkach była dynia zwyczajna lub olbrzymia. Na szczęście polscy rolnicy widzą, że lubimy dynie i sieją różne jej odmiany. Obok zwyczajnej popularna jest dynia hokkaido (małe ok. kilogramowe główki z charakterystycznym czubkiem) lub dynia piżmowa, która przypomina dużą gruszkę i można ją przyrządzać bez obierania ze skórki. Ciekawym zakupem jest dynia makaronowa, która najlepiej nadaje się do pieczenia. Nazwę zawdzięcza temu, ze po upieczeniu jej miąższ przypomina spaghetti i świetnie zastępuje klasyczne pszenne makarony. Idealnie nadaje się do dań wegańskich. Za kilogram dyni zapłacimy od 1,5 zł do 4 zł. Cena zależy od miejsca zakupu i rodzaju warzywa.

Warto sięgać po dynię, bo to nie tylko piękne i smaczne, ale też bardzo zdrowe warzywo. Jest niskokaloryczna. W 100 g zawiera zaledwie ok. 20 kalorii.