Para kochanków ogłuszyła paralizatorem i zamordowała jej małżonka? Ich proces ruszył w Łodzi
Chciałam odciągnąć Mariusza, ale on zagroził mi, że źle skończę, jeśli mu nie pomogę – oznajmiła w śledztwie Marzena B.
Potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Ciało Mirona B., który z początku charczał, ale potem przestał, co mogło oznaczać, że już nie żyje, zostało włożone do bagażnika opla astry i wywiezione do garażu w Łodzi. Oskarżona zmyła ślady krwi w mieszkaniu i wyrzuciła znalezione na podłodze wybite zęby męża. Tego samego dnia w południe Mariusz S. przyjechał do domu Marzeny B, aby zostawić jej samochód, po czym zniknął.
Mariusz zagroził mi, że jak coś powiem policji, to razem z nim pójdę na dno. Dlatego podczas rozmowy z policjantami nie wspominałam o Mariuszu. Żałuję tego, co się stało, że Miron został tak dotkliwie pobity – zaznaczyła w śledztwie oskarżona.