Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Para kochanków ogłuszyła paralizatorem i zamordowała jej małżonka? Ich proces ruszył w Łodzi

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Proces 34-letniej Marzeny B. z Łowicza i jej przyjaciela 38-letniego Mariusza S. z Łodzi, którzy według prokuratury ogłuszyli paralizatorem i zamordowali męża oskarżonej Mirona B., zaczął się w środę w Sądzie Okręgowym w Łodzi. On nie przyznał się do winy. Ona też nie i całą winę zrzuciła na partnera. W sądzie płakała. Oskarżeni przebywają w zakładach karnych i do sądu zostali dowiezieni przez policję. Odpowiadając na pytania sędziego Piotra Wzorka, Mariusz S. przyznał, że ostatnio pracował jako kierowca, zaś Marzena B. wyjaśniła, że posiada wyższe wykształcenie. Jest inżynierem. Przed zatrzymaniem pracowała jako sprzedawca w sklepie znanej sieci. Prokurator Jan Snopkiewicz z Prokuratury Rejonowej w Łowiczu odczytał akt oskarżenia. Wynika z niego, że oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu: ogłuszyli paralizatorem Mirona B., pobili i udusili. Ciało zawinęli w koc, kołdrę i worki foliowe. Włożyli je do bagażnika jej samochodu, po czym on wywiózł ciało do wynajętego garażu w Łodzi na Teofilowie. CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYCH SLAJDACH
Proces 34-letniej Marzeny B. z Łowicza i jej przyjaciela 38-letniego Mariusza S. z Łodzi, którzy według prokuratury ogłuszyli paralizatorem i zamordowali męża oskarżonej Mirona B., zaczął się w środę w Sądzie Okręgowym w Łodzi. On nie przyznał się do winy. Ona też nie i całą winę zrzuciła na partnera. W sądzie płakała. Oskarżeni przebywają w zakładach karnych i do sądu zostali dowiezieni przez policję. Odpowiadając na pytania sędziego Piotra Wzorka, Mariusz S. przyznał, że ostatnio pracował jako kierowca, zaś Marzena B. wyjaśniła, że posiada wyższe wykształcenie. Jest inżynierem. Przed zatrzymaniem pracowała jako sprzedawca w sklepie znanej sieci. Prokurator Jan Snopkiewicz z Prokuratury Rejonowej w Łowiczu odczytał akt oskarżenia. Wynika z niego, że oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu: ogłuszyli paralizatorem Mirona B., pobili i udusili. Ciało zawinęli w koc, kołdrę i worki foliowe. Włożyli je do bagażnika jej samochodu, po czym on wywiózł ciało do wynajętego garażu w Łodzi na Teofilowie. CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYCH SLAJDACH Wiesław Pierzchała
Proces 34-letniej Marzeny B. z Łowicza i jej przyjaciela 38-letniego Mariusza S. z Łodzi, którzy według prokuratury ogłuszyli paralizatorem i zamordowali męża oskarżonej Mirona B., zaczął się w środę w Sądzie Okręgowym w Łodzi. On nie przyznał się do winy. Ona też nie i całą winę zrzuciła na partnera. W sądzie płakała.

Oskarżeni przebywają w zakładach karnych i do sądu zostali dowiezieni przez policję. Odpowiadając na pytania sędziego Piotra Wzorka, Mariusz S. przyznał, że ostatnio pracował jako kierowca, zaś Marzena B. wyjaśniła, że posiada wyższe wykształcenie. Jest inżynierem. Przed zatrzymaniem pracowała jako sprzedawca w sklepie znanej sieci.

Prokurator Jan Snopkiewicz z Prokuratury Rejonowej w Łowiczu odczytał akt oskarżenia. Wynika z niego, że oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu: ogłuszyli paralizatorem Mirona B., pobili i udusili. Ciało zawinęli w koc, kołdrę i worki foliowe. Włożyli je do bagażnika jej samochodu, po czym on wywiózł ciało do wynajętego garażu w Łodzi na Teofilowie.

Zwłoki w stanie rozkładu odkryto po kilku tygodniach. I to dość przypadkowo. Oskarżony przestał bowiem płacić za wynajem garażu, więc jego właścicielka wzięła klucze, weszła do środka i dokonała makabrycznego odkrycia. W tym czasie oskarżony ukrywał się w Niemczech, gdzie został zatrzymany w ramach wysłanego za nim europejskiego nakazu aresztowana.

W sądzie Mariusz S. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Marzena B. też nie przyznała się do zarzutów, ale – jak zaznaczyła – w formie przedstawionej przez prokuraturę. W przeciwieństwie do przyjaciela, złożyła w śledztwie obszerne wyjaśnienia, w których obciążyła partnera.

Z jej relacji wynikało, że feralnej nocy z 26 na 27 listopada 2017 roku najpierw oglądała program telewizyjny „Rolnik szuka żony”, a potem doszło do sprzeczki, podczas której mąż – ich sprawa rozwodowa toczyła się w sądzie - miał jej wykręcić ręce i popchnąć na szafę. Po tym incydencie Marzena B. poszła do swego pokoju i zadzwoniła do Mariusza S., któremu poskarżyła się na agresję małżonka. W odpowiedzi on obrzucił Mirona B. obraźliwym epitetem i stwierdził, że w tej sytuacji coś trzeba zrobić.

Ciąg dalszy nastąpił po godz. 2, gdy Marzena B. w swoim domu usłyszała krzyk. Zeszła z piętra na parter i ujrzała Mariusza S. atakującego jej męża paralizatorem.

Chciałam odciągnąć Mariusza, ale on zagroził mi, że źle skończę, jeśli mu nie pomogę – oznajmiła w śledztwie Marzena B.

Potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Ciało Mirona B., który z początku charczał, ale potem przestał, co mogło oznaczać, że już nie żyje, zostało włożone do bagażnika opla astry i wywiezione do garażu w Łodzi. Oskarżona zmyła ślady krwi w mieszkaniu i wyrzuciła znalezione na podłodze wybite zęby męża. Tego samego dnia w południe Mariusz S. przyjechał do domu Marzeny B, aby zostawić jej samochód, po czym zniknął.

Mariusz zagroził mi, że jak coś powiem policji, to razem z nim pójdę na dno. Dlatego podczas rozmowy z policjantami nie wspominałam o Mariuszu. Żałuję tego, co się stało, że Miron został tak dotkliwie pobity – zaznaczyła w śledztwie oskarżona.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Para kochanków ogłuszyła paralizatorem i zamordowała jej małżonka? Ich proces ruszył w Łodzi - Dziennik Łódzki

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany