Natalia Koprowska jest jedyną w województwie łódzkim łuczniczką konną.
[cyt]- Zdarza się, że ludzie porównują mnie do postaci z książek lub filmów - mówi. - Chyba najczęściej do Meridy Walecznej (z amerykańskiej animacji komputerowej z 2012 roku - przyp. red.).[/cyt]
Najszybciej i najcelniej
Łucznictwo konne, jak sama nazwa wskazuje, polega na strzelaniu z łuku podczas jazdy na koniu. Zawodnik jedzie po wytyczonym torze galopem i strzela do tarcz, które w zależności od konkurencji, mają różną wielkość i znajdują się w różnych odległościach od toru. Najdalsze strzały oddawane są na odległość około 50 metrów, najbliższe na 7-8 metrów. Zawodnik musi podczas galopu jechać w półsiadzie, czyli stać w strzemionach, tak żeby w kolanach móc amortyzować wstrząsy i uzyskać stabilną pozycję do oddania strzału. Jeździec nie może też trzymać wodzy, bo ręce zajęte ma łukiem i strzałami, jest więc to sport również wymagający dobrze wyszkolonego konia.
Z końmi od dziecka
[cyt]- Jeżdżę konno, odkąd skończyłam 4 lata - opowiada Natalia. - Konie są więc od zawsze ważną częścią mojego życia. Jako dziecko często jeździłam z rodzicami na turnieje rycerskie czy inscenizacje bitew. Byłam też fanką średniowiecznej fantastyki. [/cyt]
O łucznictwie konnym jako dyscyplinie sportowej, 27-latka po raz pierwszy usłyszała jednak dopiero na studiach.
[cyt]- Od znajomego dowiedziałam się, że można pojechać na warsztaty łucznictwa konnego - wspomina Natalia. - Moje pierwsze takie zajęcia odbyły się w Białymstoku. Bardzo szybko dotarło do mnie, że to najlepsza dyscyplina sportu na świecie.
[/cyt]