Lubelscy maklerzy oskarżeni: Stracili miliony złotych swoich klientów

- Straciliśmy większość kapitału. Wstydzimy się, że daliśmy się tak naciąć. Znam osoby, które do dziś leczą się psychiatrycznie, bo nie poradziły sobie z bankructwem - twierdzi jedna z klientek Małgorzaty Ł. i Jacka W. z Lublina.

O interesach maklerów pisaliśmy w tym tygodniu. Lublinianie są oskarżani przez prokuraturę o to, że pod szyldem JW. Capital Management Corporation (zarejestrowanej na Wyspach Marshalla) i firmy Andromeda, bez zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego zarządzali rachunkami swoich klientów na rynku kapitałowym Forex. Jak informuje jeden z ich byłych współpracowników, w ciągu prawie trzech miesięcy 2014 r. ponad setka ich klientów straciła od 20 do 60 mln zł. Główny zarzut poszkodowanych to niezastosowanie mechanizmu stop-loss, który polega na zatrzymaniu generowania strat na rachunku na poziomie wyznaczonym wcześniej przez inwestora. Jak tłumaczy specjalista, Jacek W. wcale nie musiał ryzykować wszystkich pieniędzy.

- W przypadku niekorzystnej dla inwestora sytuacji na rynku Forex, platforma transakcyjna powinna sama zatrzymać stratę na przyjętym przez brokera poziomie (np. 80 proc - 90 proc. depozytu zabezpieczającego). Ponadto sam inwestor posiada możliwość: powiększania strat poprzez utrzymywanie złych pozycji i dobieranie takich do portfela z nadzieją, że straty zostaną odzyskane oraz ograniczania strat poprzez stosowanie zleceń obronnych, tzw. zleceń stop-loss (stop-strata) - tłumaczy dr Krzysztof Bednarz z Katedry Instytucji i Rynków Finansowych KUL. Nie wyklucza, że w tym wypadku mechanizm stop-loss mógł zawieść.

- W związku z tym, warto wcześniej sprawdzić rynek i zdobyć gruntowną wiedzę merytoryczną, dobrze poznać platformę transakcyjną i dokładnie wczytać się w szczegółowe warunki zapisane w umowie brokerskiej - radzi dr Bednarz.