ŁKS Łódź. Stanisław Syguła: Irytuje mnie, kiedy trener ŁKS głaszcze piłkarzy
Kibice też tak surowo oceniają postawę ŁKS?
Po tym meczu jeden z fanów tak podsuwał ostatni występ piłkarzy łódzkiej drużyny. „Zagraliśmy takie „pitu-pitu”, niby poprawnie, ale nadal jest to, co najwyżej, „Barcelona dla ubogich”, a nie drużyna wojowników walcząca o życie dla klubu. Nic dodać, nic ująć. Jednym słowem obraz nędzy i rozpaczy”.
Nie tak dawno prezes Tomasz Salski mówił, że z Kazimierzem Moskalem nawet do pierwszej ligi...
A ja odpowiem przewrotnie. Nie tak dawno temu, a ja dobrze pamiętam te czasy, piłkarscy trenerzy trzymali się niepisanych zasad, pewnego zawodowego kodeksu. Kiedy drużynie wyraźnie nie szło, szkoleniowiec oddawał się do dyspozycji zarządu. Teraz nad słabą grą przechodzi się do porządku dziennego. Szuka usprawiedliwień i alibi dla wszystkich w klubie. Nie mogę się z tym pogodzić. Wszystko wskazuje na to, że w ŁKS zupełnie nie wyciągnięto wniosków ze zmarnowanej jesieni.
Zobacz na kolejnym slajdzie