Koronawirus w łódzkim magistracie i w DPS przy ul. Przybyszewskiego. Sanepid jest zaniepokojony, epidemia w Łodzi galopuje
Dwoje urzędników łódzkiego magistratu ma koronawirusa. To pracownicy biur rewitalizacji i partycypacji społecznej. - Żadna z tych osób nie miała kontaktu z petentami. Takie kontakty są nadal bardzo ograniczone -podkreśla Marcin Masłowski, rzecznik prasowy prezydenta Łodzi. Dodatkowo 25 urzędników, którzy mieli bezpośredni kontakt z chorymi, zostali poddani kwarantannie.
Duże ognisko choroby wykryto też w Centrum Rehabilitacyjno-Opiekuńczym przy ul. Przybyszewskiego. Pacjenci gorączkowali i mieli objawy wskazujące na COVID-19. Wykonano im testy i okazało się, że są pozytywni. W sumie wirusa potwierdzono u 15 pensjonariuszy i u dwóch osób z personelu. Trafili do szpitala w Zgierzu. Oddziały na których byli są izolowane.
To ognisko choroby związane jest ze szpitalem Jonschera. Żona pracownika CRO pracowała w firmie serwującej posiłki w szpitalu. A tam pojawiło się duże ognisko choroby, które objęło już około 60 osób z personelu, pacjentów i ich rodzin.
CRO to ogromna placówka. Ma około 600 podopiecznych i 370 pracowników. Przebadano już 174 osoby. Ich wyniki są negatywne. W środę pobierano wymazy od 200 kolejnych osób.
To także pierwszy przypadek koronawirusa w domu opieki społecznej w Łodzi. Pierwszy - w DPS przy ul. Rudzkiej po powtórzeniu badań okazał się fałszywy.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE