Koronawirus w Łodzi. Gdy strach jest podać rękę. Jak wygląda życie w regionie w czasach koronawirusa?
Uczniowie i studenci w całym regionie przez dwa tygodnie nie będą chodzić do szkoły. Największe uczelnie z Łodzi: Politechnika Łódzka i Uniwersytet Łódzki przedłużyły zawieszenie zajęć do 14 kwietnia, czyli wtorku po Świętach Wielkanocnych. Z organizacji działających na Politechnice Łódzkiej prawo do prowadzenia działalności uzyskało tylko Studenckie Radio Żak.
W akademikach wprowadzono zakaz odwiedzin. Ale studentom pozwolono normalnie wychodzić. Dlatego w środę, zaraz po ogłoszeniu zamknięcia uczelni, studenci zaczęli tłumnie gromadzić się w barach przy akademikach.
Aby skłonić młodych ludzi do pozostania w domach na czas przerwy w nauce, Straż Miejska w Łodzi wprowadziła patrole w centrach handlowych i na Piotrkowskiej, które mają przypominać o tym, że bezpieczniej jest siedzieć w domu.
Niektórzy korzystają
Nie wszyscy w regionie poczuli się do tego przekonani. Jeden z ośrodków rekreacji konnej na terenie powiatu radomszczańskiego w związku z zamknięciem szkół zaproponował dzieciom półkolonie. Podczas pierwszej rozmowy z organizatorem dowiedzieliśmy się, że półkolonie są organizowane, ale grupy dzieci będą liczyły 4-5 osób, więc zagrożenia nie będzie. Po drugiej rozmowie okazało się jednak, że w związku z ogólnopolskimi zaleceniami organizator zrezygnował z pomysłu. Odwołano również wszystkie jazdy.
Urzędy w regionie łódzkim wprowadziły specjalne środki ostrożności. Urząd w Piotrkowie Trybunalskim skrócił nieznacznie godziny pracy ze względu na to, że część urzędników pracuje zdalnie. Dodatkowo ograniczono wejście petentów do jednego z budynków - do tej pory piotrkowianie wchodzili wejściem A i wejściem B, kilka dni temu w związku z zagrożeniem epidemiologicznym dano im do dyspozycji tylko wejście B.
>>>>