Na ławie oskarżonych zasiada 29-letni łodzianin Bartosz K. Wychowywał się w domu dziecka. Ma wykształcenie zawodowe. W młodości pił piwo i palił marihuanę. W więzieniu w Płocku siedział za włamanie i pobicie kontrolera biletów MPK. Przed zatrzymaniem przez policję pracował w myjniach samochodowej i tramwajowej. Po zbrodni został osadzony w Zakładzie Karnym w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie – jako szczególnie groźny przestępca - chodzi w czerwonym uniformie.
Proces w Łodzi: okrutna zbrodnia
Według prokuratury jest sprawcą pamiętnej zbrodni w noc sylwestrową 1 stycznia tego roku w kamienicy przy ul. Wojska Polskiego w Łodzi na Bałutach, gdzie brutalnie zaszlachtował gospodarza mieszkania, 50-letniego Andrzeja P., który go przygarnął jako bezdomnego. Jak podkreśliła prokurator Ewa Popińska, odczytując akt oskarżenia, była to zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem. Sprawca zadał pokrzywdzonemu prawie 40 ciosów nożem: w brzuch, szyję, twarz i klatkę piersiową. Ponadto znieważył zwłoki – wyrwał fragment jelita i wyrzucił do studzienki kanalizacyjnej. Grozi mu dożywocie.
Zbrodnia była tak okrutna, że broniący oskarżonego z urzędu adwokat Jarosław Masłowski chciał utajnić proces, ale sąd – mając poparcie prokuratury – nie zgodził się. Podczas rozprawy Bartosz K. przyznał się do winy i odmówił składania zeznań. W tej sytuacji sędzia Adam Karowicz odczytał jego wyjaśniania ze śledztwa. Wyłania się z nich pełny obraz koszmarnego morderstwa.
Proces w Łodzi: wlewał wosk do gardła
- Pan Andrzej siedział spokojnie na łóżku i pił piwo. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale nagle go zaatakowałem. Wtedy zwrócił się do mnie: „Bartek, co robisz, zostaw mnie” – oznajmił w śledztwie oskarżony.
Potem doszło do prawdziwej kaźni. Napastnik wbił ofierze nóż w brzuch i ciął, potem w gardło i ciął. Chwycił za butelkę po szampanie i tłukł po głowie. Ciosy były tak potężne, że nóż się złamał, a butelka potłukła. Oprawca skakał kolanami po Andrzeju P. i wlewał mu wosk do gardła. Ponadto chciał wyciąć ofierze serce z wątrobą, usmażyć i skonsumować, bowiem – jak wyjaśnił wstrząśniętym prokuratorom – jeszcze nigdy nie jadł mięsa ludzkiego. Do aktu kanibalizmu jednak nie doszło. Na koniec Bartosz K. oblał denata płynem łatwopalnym, podpalił i uciekł. Wkrótce został pochwycony przez policję.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Prywatne nagranie Sary James wyciska łzy z oczu. Oddała hołd ukochanej babci
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]