Jak Jerzy Urban omal nie został prezydentem Łodzi
Prezydent na wieść o aktywności Urbana w licytowaniu, oficjalnie okazywał spokój, ale w UMŁ mówiło się wówczas, że nawet urzędnicy urządzili zbiórkę, by przebić Urbana. 31 tys. zł. zaoferowała prof. Barbara Hanuszkiewicz, wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, byleby tylko Urban nie zbliżył się do fotela prezydenta Łodzi. Ostatecznie były rzecznik rządu PRL odpuścił, mówiąc, że "szkoda mu pieniędzy", a licytację wygrał znany biznesmen branży pogrzebowo-kwiaciarskiej i ówczesny prezes Widzewa Witold Skrzydlewski wyłożywszy 45 tys. zł. W mieście mówiono wówczas, że był to efekt "dramatycznych próśb współpracowników Kropiwnickiego" o ratowanie honoru prezydenta i Łodzi, tym bardziej, że niedługo potem Joanna Skrzydlewska, córka biznesmena, została zastępcą dyrektora jednego z wydziałów UMŁ (dziś jest wiceprezydentem Łodzi - red.).