Gang porywaczy rozbity! Żądali 200 tys. euro okupu

- Sąd tymczasowo aresztował czterech podejrzanych. Grozi im do 15 lat więzienia. Ich wspólnikowi przedstawiono zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i po przesłuchaniu zwolniono - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

28-latka została porwana 18 kwietnia na Bałutach, gdy około godz. 4 wyjechała z domu samochodem. Bandyci zmusili ją do zatrzymania, aranżując stłuczkę. Zakuli kobietę w kajdanki, taśmą zakleili jej usta i zawieźli pod Łódź, do willi należącej do jednego z nich. Więzili ją w piwnicy (w wygłuszonym pomieszczeniu), w ustawionym tam namiocie.
Z rodziną skontaktowali się telefonicznie. Żądali 200 tys. euro okupu. Grozili, że jeśli nie dostaną pieniędzy, zabiją kobietę. Po negocjacjach ustalono, że okup wyniesie 187 tys. zł. Gotówkę przekazano bandytom po kilku dniach od porwania, na torach kolejowych na Górnej.
Policjantom z wydziału kryminalnego komendy wojewódzkiej i wspierającym ich funkcjonariuszom CBŚ po dwumiesięcznym śledztwie udało się rozpracować gang. 22 czerwca zatrzymano 61-letniego taksówkarza współpracującego z szajką (pełnił rolę zaopatrzeniowca). Kilka godzin później w ogródku piwnym przy ul. Piotrkowskiej ujęto
35-letniego właściciela domu, w którym więziono ofiarę. Na terenie jego nieruchomości funkcjonariusze natrafili na dowody świadczące o przygotowywanym porwaniu bogatego cudzoziemca, mieszkającego w Łodzi, lub kogoś z członków jego najbliższej rodziny.
23 czerwca w mieszkaniu na Retkini policjanci zatrzymali 40-latka, który brał udział w porwaniu, a kilkanaście minut później, w tramwaju, jego 31-letniego wspólnika. Mężczyźni byli już karani za uprowadzenia. W ubiegłym roku opuścili zakłady karne, gdzie spędzili po 7 lat. Do policyjnego aresztu trafił także 40-letni właściciel komisu, który dostarczył bandytom sprzęt.