Mimo podobnych do konkurentów wymiarów zewnętrznych B-max wnosi jednak do tej kategorii samochodów osobowych coś zupełnie nowego.
Patrząc na ten wóz można odnieść wrażenie, że jest to pomniejszony ford C-max bądź grand C-max. Nie jest to bynajmniej jego wada, wszak wymienieni więksi bracia uchodzą za auta eleganckie i zwracające na siebie uwagę.
O wnętrzu B-maksa możemy napisać właściwie wszystko to, co o fiesty. Trochę przeładowana przyciskami deska rozdzielcza i konsola centralna, do obsługi której na szczęście po krótkim okresie eksploatacji można się przyzwyczaić. Za niezbyt wygodne uznaliśmy fotele. Natomiast duży plus wpisujemy po stronie zegarów głównych (czytelność) oraz komputera pokładowego, który ma wprawdzie tylko najważniejsze, ale za to łatwo dostępne informacje. Podobała nam się również duża liczba półek i schowków.
95-konny turbodiesel znakomicie daje sobie radę z przemieszczaniem B-maksa. Dzięki niemu auto wprawdzie nie poraża ani przyspieszeniem, ani szybkością, ale w codziennej eksploatacji nie jest to takie istotne. Dobrze zestopniowana 5-biegowa skrzynia sprawia, że testowany egzemplarz uznajemy za wystarczająco sprawny w różnych warunkach drogowych i różnym obciążeniu. Nasze średnie zużycie oleju napędowego nie przekroczyło 6 l/100 km.
Ford B-max swój indywidualizm zawdzięcza przede wszystkim sposobowi otwierania tylnych drzwi. Nie dość, że się odsuwają, to jeszcze między nimi a przednimi nie ma słupka. Ułatwia to nie tylko wsiadanie i wysiadanie z tylnej kanapy, ale także pomaga wtedy, gdy kierowca chce coś szybko tam włożyć lub wyjąć. Zdecydowanie łatwiej także sprząta się wnętrze. System prosty i bardzo funkcjonalny. Co ważne, podobno nie ucierpiała na tym sztywność karoserii.
ZOBACZ FILM Z TESTU |
B-max jest jeszcze u nas mało znany. Nie będzie z pewnością tak popularny, jak fiesta. Jest wygodny, przyjemnie się go prowadzi i jest dość porządnie wykończony.
ZOBACZ TESTY INNYCH AUT |
Niestety 95 tysięcy złotych za taki wóz, nawet nieźle wyposażony, to jednak zbyt wiele. Oczywiście można z niektórych opcji zrezygnować, ale i tak uważamy B-maksa za nieco przecenionego. Wersja Titanium kosztuje to prawie 80 tys. złotych, a nasz egzemplarz miał jeszcze dodatków za 15 tys. złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"
- To on stworzył Dagmarę Kaźmierską. Dziś nie chce się do niej przyznać
- Znamy prawdę o stanie zdrowia Santor. Piosenkarka pokazała się publicznie po operacji
- Ludzie zachwycają się bratową teścia Kondrata. Piszą jej, że ma niezwykłą urodę