88-letnia mieszkanka powiatu bełchatowskiego, która w ubiegłym roku 94 razy wzywała pogotowie na podium znalazła się w sąsiedztwie 88-letniej mieszkanki Łodzi dzwoniącej po karetkę 50 razy oraz 84-letniej mieszkanki Łodzi, która pomoc medyczną z pogotowia otrzymała 41 razy. W pierwszej 10 rekordzistów znalazło się 8 kobiet oraz 2 mężczyzn. Najstarsza pacjentka miała 90 lat (pogotowie wzywała 39 razy), a najmłodszy 53 (26 razy). Wśród tych rekordzistów znalazł się 76-letni mieszkaniec powiatu zgierskiego wzywający pomoc 33 razy, 68-latka z powiatu piotrkowskiego do której pogotowie wyjechało 22 razy oraz 85-latka z powiatu pabianickiego (21).
- W każdym powiecie jest osoba, która co dwa-trzy tygodnie wzywa pogotowie - wyjaśnia Adam Stępka, ratownik medyczny i rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa medycznego w Łodzi. - Mamy w zestawieniach kilkudziesięciu pacjentów, do których jeździmy co najmniej kilkanaście razy w roku.
Gdy ból jest nie do zniesienie Nie wszyscy z tych rekordzistów pomoc wzywają w stanie nagłego zagrożenia zdrowia. Najczęściej tak nie jest. Duża gruba tych pacjentów to osoby, które nie zostały przyjęte przez lekarza rodzinnego lub ci, którym wizytę w poradni wyznaczono za 3-4 dni. Jak wynika z obserwacji ratowników medycznych ta grupa pacjentów często nawet została poinstruowana w rejestracji poradni aby wieczorem zadzwonili po pogotowie. Od takich osób ratownicy medyczni odbierają oświadczenie o tym, że poradnia odmówiła im udzielenia pomocy i poleciła zadzwonić po pogotowie. Następnie sprawę zgłaszają do NFZ. Inna grupa chorych to seniorzy, którzy przeprowadzili się np. ze wsi do dzieci mieszkających w mieście, ale nadal formalnie pozostają pod opieką swojego lekarza pierwszego kontaktu. W przypadku choroby zamiast jechać do oddalonej niekiedy o kilkadziesiąt kilometrów poradni dzwonią po karetkę. Są też starsze osoby, które czują się zagubione w systemie ochrony zdrowia.
Ale to tylko jedna strona medalu. Duża grupa "stałych" pacjentów pogotowia to osoby chore na nowotwór oraz leczone paliatywnie.
- Ci pacjenci bardzo często czekają na miejsce w hospicjum ponad pół roku, a po godzinach pracy poradni tylko my możemy podać im podskórnie silny lek przeciwbólowy, który działa dłużej - wyjaśnia Adam Stępka. - Bardzo często ci chorzy cierpią z powodu bólu nie do zniesienia, nie otrzymali też plastrów przeciwbólowych od swojego lekarza. A przecież pacjenta nie może boleć, bo to jest nieludzkie.
Taką wizytę pogotowie realizowało wczoraj. Pacjent z rakiem trzustki, przerzutami do płuc i wątroby jęczał z bólu. Rodzina nie była w stanie mu pomóc, a miejsca w hospicjum dla niego nie ma. Dzwonili więc po pogotowie aby ich bliski otrzymał choć zastrzyk przeciwbólowy i choć na krótko przestał cierpieć.
Apel o wyobraźnię
Nikt nie wyciąga konsekwencji wobec osób, które wezwały pogotowie do banalnego przeziębienia. Wychodzi się z założenia, że pacjent nie jest lekarzem, ma prawo do subiektywnej oceny swojego stanu zdrowia i ma prawo się o nie bać. Pozostaje więc liczyć na rozsądek dzwoniących i liczyć, że będą pamiętać o tym, że gdy karetka jedzie na wezwanie do pacjenta, który bez tej pomocy mógłby się obyć w tym czasie potrzebna jest pacjentowi z zawałem mięśnia sercowego lub udarem mózgu. A tu minuty czasami decydują o życiu i o tym, czy pacjent przez resztę życia będzie osobą sprawną czy też nie.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kurdej-Szatan wraca do TVP! To już pewne, szykują dla niej coś specjalnego
- Były ukochany Maryli nieźle się urządził! Jasiński mieszka lepiej niż ona! | ZDJĘCIA
- Prywatne nagranie Sary James wyciska łzy z oczu. Oddała hołd ukochanej babci
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie