Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwieście tysięcy złotych za połamaną rękę. Właśnie zapadł wyrok w tej sprawie

Lilianna Bogusiak
W publicznym szpitalu zespół chirurgów, którzy ratowali by połamaną w wypadku drogowym rękę kobiety, mógł się zebrać dopiero za 4 dni. Wtedy pracodawca 34-latki zaproponował, aby operować ją w prywatnej klinice w Warszawie. Kosztowało to 55 tys. zł.
W publicznym szpitalu zespół chirurgów, którzy ratowali by połamaną w wypadku drogowym rękę kobiety, mógł się zebrać dopiero za 4 dni. Wtedy pracodawca 34-latki zaproponował, aby operować ją w prywatnej klinice w Warszawie. Kosztowało to 55 tys. zł. Polska Press
W publicznym szpitalu zespół chirurgów, którzy ratowali by połamaną w wypadku drogowym rękę kobiety, mógł się zebrać dopiero za 4 dni. Wtedy pracodawca 34-latki zaproponował, aby operować ją w prywatnej klinice w Warszawie. Kosztowało to 55 tys. zł.

Sprawa toczyła się przed Sądem Okręgowym w Łodzi. Sąd uznał w 98 proc. roszczenia pokrzywdzonej; wyjątkiem było rozliczenie leczenia na kwotę 2300 zł, którego kobieta nie zdołała udokumentować.

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w 2014 r. Kobieta jadąc samochodem zderzyła się z ciężarówką. Została ciężko ranna. Pogotowie przewiozła ją do powiatowego szpitala na zabieg ortopedyczny gdzie lekarz dyżurny stwierdził, że zespół ortopedów będzie się mógł zebrać za 4 dni i nie wiadomo, czy rękę uda się uratować. Pracodawca powódki zaproponował więc, aby leczenie ortopedyczne odbyło się w prywatnej klinice. Tam chirurdzy zespolili kość ramienną lewą i kości przedramienia lewego.

Po kilkunastu miesiącach poszkodowana przeszła zabieg usunięcia metalu zespalającego kości. Po operacji wielokrotnie korzystała z rehabilitacji. Ma niedowład nerwu promieniowego lewego (prawdopodobnie już on pozostanie). Niesprawność ręki, ból ręki oraz ból barku złożyły się na 43 proc. uszczerbek na zdrowiu. Ale zdarzenie miało więcej negatywnych skutków: kobieta musiała zmienić stanowisko pracy, nie może prowadzić samochodu ani uprawiać sportów, którymi kiedyś się pasjonowała.

Spore odszkodowanie dla mieszkanki podłódzkiej miejscowości ...

Winę za spowodowanie wypadku ponosi Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad Oddział w Łodzi, której ubezpieczycielem było towarzystwo z Warszawy. Po wypadku wypłaciło ono poszkodowanej 56 tys. zł, ale gdy kobieta wystąpiła o zwiększenie tej kwoty odmówiło dalszych wypłat.

Zdaniem sądu zadośćuczynienie musi mieć charakter całościowy i obejmować wszystkie cierpienia fizyczne i psychiczne, zarówno doznane, jak i te które wystąpią w przyszłości. Zdaniem sądu twierdzenie pozwanego, że wypłacone zadośćuczynienie jest „odpowiednie”, świadczy i niezrozumieniu istoty tej instytucji i bagatelizowaniu ogromnej krzywdy powódki. Orzeczenie jest nieprawomocne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany