Na sesji biznesmen stwierdził, że nie ma nic przeciwko budowie Piotrkowska Point, o ile budynek nie będzie podobny do Golden Tower, dodał też, że ma zapewnienie Michała Stysia, prezesa OPG, że iż ten diametralnie zmieni projekt Piotrkowska Point. Prezes Styś mówił o konsensusie z Piotrem Misztalem, ale zaznaczył, że zmiany będą kosmetyczne, zgodnie z wytycznymi konserwatora zabytków, m.in. promieniem narożników. Misztal domagał się pokazania wizualizacji nowego projektu radnym, bo głosują "za czymś, czego nie będzie". Do tego jednak nie doszło. Już po sesji, Piotr Misztal w rozmowie z Dziennikiem Łódzkim zasugerował, że wstrzyma budowę, a na swojej działce postawi chlew ze świniami.
Do gry wszedł jednak trzeci deweloper, spółka CFI, która ma od 2007 r. wydane warunki zabudowy dla Piotrkowskiej 170. CFI złożyła uwagi do projektu złożonego przez OPG. Przedstawiciel spółki, Adam Kawczyński, sugerował, że decyzja radnych w sprawie Piotrowska Point, to bubel prawny.
[cyt]- Kształt tego projektowanego obiektu ma oddziaływanie na nieruchomość sąsiednią i my to wykazaliśmy - argumentował Kawczyński. - Państwo ponosicie odpowiedzialność za tę decyzję i niestety roszczenia odszkodowawcze. Inwestor na gminę i na radnych przełożył sprawdzenie, jak ta inwestycja wpłynie na inwestycje sąsiednie. I wydaje się, że nikt w gminie tego nie zrobił i nie analizował, bo nie ma po tym śladu w dokumentacji. Niestety w tej sytuacji roszczenia odszkodowawcze się otwierają, a my będziemy musieli tę uchwałę zaskarżyć.[/cyt]
W uzasadnieniu uchwały w sprawie Piotrkowska Point napisano z kolei, że uwagi CFI uznano za bezpodstawne, bo "by dana inwestycja była brana pod uwagę w toczącym się postępowaniu, musi być objęta prawomocnym pozwoleniem na budowę i dopiero wówczas oddziałuje na sąsiednie nieruchomości ograniczając im rozwiązania inwestycyjne", a CFI na tym etapie nie jest. Ostatecznie głosy za Piotrkowska Point oddało 25 radnych, czwórka była przeciw, czwórka wstrzymała się od głosu, ale w kontekście wypowiedzi niektórych inwestorów, nie jest wykluczone, że inwestycje mogą się opóźnić lub w ogóle nie powstać, ze względu na potencjalne procesy sądowe.