Co szósty dorosły Polak wypija codziennie „małpkę”, czyli wódkę w najmniejszej buteleczce
Kilka lat temu producenci wprowadzili do sprzedaży wódkę na kieliszki. Nie rozlewano ich na miejscu, ale sprzedawano w małych, 40 ml. jednorazowych opakowaniach, po to, by można było jeszcze łatwiej i szybciej napić się alkoholu. Wydawało się, że będzie to hit, ale klienci uznali, że taka wódka była za droga, bo kosztowała prawie tyle samo, co tradycyjna „setka”.
W UE cały czas trwają dyskusje, co zrobić, by ludzie pili mniej alkoholu. Planuje się m.in. likwidację wódki w małych buteleczkach. Gdyby okazało się, że najmniejsza porcja wódki to pół litra, wówczas prawdopodobnie zmniejszą się poranne zakupy, bo z taką butelką trudniej sobie dyskretnie poradzić na ulicy czy w pracy.
Juliusz Kurzawa uważa, że to dobry pomysł. Jest przekonany, że należy utrudnić dostęp do alkoholu w małych opakowaniach.
„Małpki” są kuszące. Nie dosyć, że łatwo je ukryć, to jeszcze, kupując małą buteleczkę, nie ma się poczucia winy, że nadwyrężone zostają finanse rodziny. Wszak kosztuje ona zaledwie 4-6 zł. Gorzej, gdy takich buteleczek w ciągu dnia kupuje się kilka, bo wówczas okazuje się, że kosztują one więcej niż półlitrowa butelka. No i wtedy pojawia się jeszcze jeden problem - alkoholizmu.