4 z 5
Poprzednie
Następne
Barbarzyńskie praktyki dla zdrowia kotów, czyli ucinanie uszu wolno żyjącym
- To jest wspaniała praktyka, bo z daleka widać, że kot jest po zabiegu – tłumaczy. - Nie trzeba go łapać, a poza tym chipy wędrują po kocim ciele, są nieczytelne, a blizny po zabiegu, zwłaszcza te boczne stają się niewidoczne. Zamiast więc dwa razy operować kota, lepiej naciąć mu ucho.
Iza Milińska przekonuje, że taka praktyka jest stosowana od wielu lat na całym świecie, a szczególnie w wielu miastach w Polsce i świetnie się sprawdza. Szczególnie, że koty nie cierpią z tego powodu, bo zabieg jest wykonywany w znieczuleniu.
W ubiegłym roku w ramach miejskiego programu (środki z miejskiej kasy oraz z budżetu obywatelskiego) zapobiegania bezdomności zwierząt wykastrowano i wysterylizowano 1488 wolno bytujących kotów.