Anna Wendzikowska ostro o Edwardzie Miszczaku. Nie będzie zadowolony ZDJĘCIA

ZOBACZ ZDJĘCIA

W sierpniu 2020 roku, po piętnastu latach pracy, odeszła z telewizji. - Muszę powiedzieć szczerze, że Ania Tatarska była jednym z powodów, przez które odeszłam - napisała wówczas.

WIEMY, ILE PIENIĘDZY POTRZEBUJE ANNA WENDZIKOWSKA, BY GODNIE ŻYĆ. KWOTA SZOKUJE! - KLIKNIJ TUTAJ

Teraz Wendzikowska wróciła do tamtych wydarzeń. W rozmowie z Andrzejem Sołtysikiem wyznała, że jej skargi dotyczące mobbingu zostały wysłuchane dopiero po odejściu Edwarda Miszczaka.

- Natrafiłam na artykuł „Newsweeka”. To była głośna sprawa mobbingowa. Tam był komentarz naszej redakcyjnej koleżanki, która już nie pracowała z nami w tamtym czasie. Napisała ona: „Ciekawa jestem, kto wreszcie odważy się powiedzieć, co się dzieje w TVN-ie”. To była ta chwila. Mnie to uderzyło, że to muszę być ja - powiedziała. - Jest wiele osób, które ucierpiały, które nie miały tego głosu, tej możliwości. Mi samej wcześniej się zdarzyło zgłaszać sytuacje mobbingowe i temat był uciszany.

Jest wiele osób, które ucierpiały, które nie miały tego głosu, tej możliwości - - dodała. - Mnie samej wcześniej się zdarzyło zgłaszać sytuacje mobbingowe i temat był uciszany. Po odejściu dyrektora Edwarda Miszczaka sytuacja już była inna. Dla tych wszystkich, którzy nie mają głosu [...] poczułam, że muszę to zrobić

ANNA WENDZIKOWSKA SZCZERA AŻ DO BÓLU. ONA TEŻ NIE BYŁA WIERNA I ZDRADZAŁA ZDJĘCIA - KLIKNIJ TUTAJ

W jednym z najnowszych wpisów Ania Wendzikowska zdradziła, jak „ładuje akumulatory” przed kolejnymi wyzwaniami. W planie ma bowiem napisanie kolejnej książki (aktorka jest autorką propozycji czytelniczej zatytułowanej: „Ku szczęściu”). Swoje słowa opatrzyła filmikiem, na którym pozuje w basenie, będąc nago.