50 lat temu został powieszony Stanisław Modzelewski, zwany wampirem z Gałkówka ZDJĘCIA
- Podszedł do mnie ktoś od tyłu, uderzył ręką w kark i wciągnął w żyto. Przewrócił mnie twarzą do dołu, ściągnął płaszcz i z tyłu związał ręce drutem. Błagałam go, żeby mnie nie krzywdził, bo jestem w szóstym miesiącu ciąży. Nie zareagował, więc zaczęłam krzyczeć. On zagroził, że mnie wykończy. Usiadł mi na plecach, rozebrał i zaczął bić po pośladkach. Kazał liczyć każde uderzenie. Obiecałam pieniądze, które miałam w domu, ale to go nie zniechęciło do bicia. Po chwili przestał bić i zaczął mnie rozbierać. W tym momencie w pobliżu usłyszałam dwa strzały. On się zerwał, ściągnął mi z palca obrączkę i uciekł.
Morderca powraca
Niestety, spotkania z wampirem nie przeżyła kolejna jego ofiara, 24-letnia Irena Dunajska. Jej zwłoki znaleziono w styczniu 1955 r. na drodze od stacji Gałkówek do wsi Borowa. Kobiety mieszkające w rejonie Gałkówka, Borowej i Justynowa bały się wyjść nawet na krok z gospodarstw.
Minęły cztery miesiące, gdy bez wieści przepadła 22-letnia Helena Klata. Ostatnio widziano ją w Gałkówku. Krewni dziewczyny przeszukiwali okoliczne krzaki. W jeżynach znaleźli przysypane trawą zwłoki. Jak jej poprzedniczki, Helena została zgwałcona, skatowana i uduszona.
Zabił i... pojechał do żony
Po zabójstwie Heleny morderstwa i napady nagle ustały. Mijały lata, sprawca lub sprawcy rozpłynęli się w czerwonej od krwi mgle i dochodzenie w sprawie pięciu morderstw i sześciu usiłowań zabójstwa zostało umorzone. Aż tu przypadkowy meldunek z warszawskiej komendy dzielnicowej milicji latem 1967 r. sprawił, że akta zbrodni sprzed lat zostały odkurzone.
W mieszkaniu przy ul. Siennej w Warszawie znaleziono zwłoki 87-letniej Marii G. Leżała w wannie wypełnionej wodą. Córka zamordowanej rzuciła podejrzenie na niejakiego Stanisława Modzelewskiego, który odnajmował część mieszkania. Już wcześniej zachowywał się brutalnie i sadystycznie. Modzelewski nazajutrz po aresztowaniu napisał pismo zaadresowane „do prokuratora”:
- Tego dnia dużo piłem i wróciłem do domu bardziej pijany i dziki - wyznawał. - Poszedłem do staruszki, a ta zaproponowała herbatę. Gdy przechodziła obok tapczanu, przewróciłem ją. Zaczęła się bronić i podrapała mi twarz. Wówczas pociąłem jej pośladki i udusiłem. Zaniosłem ciało do wanny, napuściłem wody. Potem pojechałem do żony i dziecka na wieś.