40-latek zjadł kawałek muchomora, bo chciał sprawdzić, czym różni się on w smaku od kani, które często zbiera
Na szczęście szybko zgłosił się na toksykologię, gdzie miał wykonane płukanie żołądka. Na szczęście dla niego, choć uważał się za wybitnego znawcę runa leśnego, zjadł fragment muchomora plamistego (również może być śmiertelnie trujący, ale objawy zatrucia pojawiają się szybko po spożyciu i pacjent, który otrzyma pomoc przeżyje), a nie jego kuzyna, muchomor sromotnikowego, którym zatrucie najczęściej jest śmiertelne (objawy pojawiają się po 8-16 godzinach, gdy toksyny już uszkodziły organy wewnętrzne).
Kilka osób hospitalizowanych było, bo po zjedzeniu kani miały tak silne wymiotowały i biegunkę, że mogli się odwodnić. Innym zaszkodziły spożyte prawdziwki. Jeden z zatrutych zwierzył się lekarzom, że zawsze jada tylko surowe grzyby. Ponoć pierwszy raz mu nie posłużyły.
WIĘCEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE