Ania trenowała karate od 13 roku życia. Mając czarny pas zdobywała medale na międzynarodowych imprezach. Obóz sportowy w Księżych Młynach, na który pojechała pięć lat temu mając 17 lat, był kolejną z wielu podobnych imprez na których pracowała nad sportową formą. 1 sierpnia, w szóstym dniu obozu, trener wymyślił dla swoich podopiecznych zajęcia karate combat. Podczas ćwiczeń w konkurencji „poligon” uczestnicy mieli przesuwać się bez zabezpieczeń , głową w dół, po linie rozpiętej pomiędzy schodami przeciwpożarowymi, a drzewem. Ania wykonując to ćwiczenie spadła z liny.
- Nagle zbiegli się ludzie, przyjechała straż pożarna, wszyscy pytali mnie czy czuję władze w nogach - wspomina. - Helikopterem przewieziono mnie do „Matki Polki”. Okazało się, że mam złamany kręgosłup. Operacja trwała sześć godzin.
Lekarze ustabilizowali kręgosłup nastolatki śrubami, powyjmowali odłamki kości, które powbijały się w rdzeń kręgowy. Okazało się, że co prawda rdzeń nie jest przerwany, ale Ania nie ma czucia w nogach. Nie chodzi. Po operacji nie mogła nawet siedzieć. Przy zmianie pozycji cierpiała tak bardzo, że konieczna była kolejna operacja.
TUTAJ MOŻESZ POMÓC ANI - KLIKNIJ W TEN LINK
Po wypadku prokuratura przeprowadziła śledztwo i o skarżyła organizatora obozu oraz instruktora prowadzącego ćwiczenia o to, że narazili Anię na ciężkie uszkodzenie ciała. Sprawa trafiła do Sądu w Poddębicach. W pierwszym procesie sąd uniewinnił oskarżonych, ale na skutek odwołania sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia.
Wczoraj przed sądem przemawiały strony procesu. Prokurator wnioskował dla oskarżonych o wysoki wymiar kary. Do tego wniosku przyłączyła się pełnomocnik poszkodowanej, mecenas Anna Walkiewicz.
- Fakt, że moja klientka będąc na obozie podpisała pismo, że trening na linie wykonuje na własną odpowiedzialność nie ma żadnej mocy prawnej, bo nie była wówczas pełnoletnia - mówi mecenas.
Obrońcy prosili sąd o uniewinnienie swoich klientów.
- Trener nigdy nie wyraził skruchy i nie przeprosił mnie za to, co się stało - mówi Ania. Po wypadku ubezpieczyciel obozu wypłacił jej 5 tys. zł odszkodowania. Tylko tyle, bo impreza była ubezpieczona zaledwie na 10 tys. zł. W pierwszym półroczu po wypadku - jak mówi poszkodowana - na leczenie wydała 100 tys. zł. Bez zbiórek pieniędzy na stronie „siepomaga” nie byłaby w stanie kontynuować rehabilitacji.
Ania studiuje na Uniwersytecie Medycznym Studiuje techniki dentystyczne, protetykę i ortodoncję. Wybrała ten kierunek, bo będzie mogła pracować w zawodzie siedząc na wózku.
Ani nie przestaje wierzyć, że dzięki postępowi medycyny uda się jej kiedyś stanąć na własnych nogach. W przeciwnym razie trudno byłoby jej znosić trudy codziennej rehabilitacji i walkę o to, aby utrzymać sprawność w stawach. Postanowiła sobie, że choć wypadek odebrał jej zdolność chodzenia, to nie pozwoli aby odebrał jej jeszcze więcej z życia. Wzięła udział w konkursie Miss Polski na Wózku, zdobyła tytuł wice miss, trenuje taniec na wózku w stylu latynoamerykańskim, uczy się pływać. A czasami jedzie na wózku w czerwonych szpilkach.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"