Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10 lat z nerką siostry!

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
"Express Ilustrowany" pisał o bohaterkach pierwszego rodzinnego przeszczepu w Łodzi.
"Express Ilustrowany" pisał o bohaterkach pierwszego rodzinnego przeszczepu w Łodzi. Jarosław Ziarek
47-letnia pani Krystyna, łodzianka, oddała nerkę swojej 43-letniej siostrze Elżbiecie Mrozek. Od tego pierwszego rodzinnego przeszczepu w naszym województwie minęło już 10 lat.

Nerka podarowana z ogromnej miłości sprawuje się na medal. - Planuję dożyć sędziwego wieku - deklaruje pani Elżbieta, biorczyni. - Dzięki siostrze, która podarowała mi drugie życie, mogłam wychować jedynego syna. Kilka dni temu obronił pracę magisterską na wydziale stosunków międzynarodowych. Niecierpliwie czekam aż założy rodzinę, pojawią się upragnione wnuki.

Tort na rocznicę
O tym pionierskim przeszczepie pisaliśmy dekadę temu. Przypomnijmy, że pani Elżbieta chorowała prawie 10 lat, gdy nagle pod koniec 2001 roku nastąpiło pogorszenie: z tygodnia na tydzień z osoby sprawnej stała się ciężko chorą kobietą. Lekarze nie mieli wątpliwości, że najlepszym rozwiązaniem jest przeszczep, który należałoby zrobić jak najszybciej. Niestety, w Łodzi w kolejce po nerkę od dawcy ze stwierdzoną śmiercią mózgową czekało wówczas ponad trzystu chorych! Ratunkiem mógł być przeszczep nerek od dawcy żywego.

Jednak 1O lat temu o takich operacjach, poza lekarzami, niewielu łodzian słyszało. Na szczęście pani Krystyna dowiedziała się o szansie, jaką daje rodzinny przeszczep, od specjalistów zajmujących się leczeniem nerek i nie bała się ryzyka. Wiedziała, że transplantacja może odmienić życie jej siostry. - Gdy powiedziałam Eli, że dam jej nerkę, najpierw na mnie nakrzyczała: "Rodzice już mają jedną córkę chorą. Chcesz abyśmy obie były chore?". Wiedziałam, że można żyć z jedną nerkę.

Badania wypadły pomyślnie i obie trafiłyśmy na operację - wspomina tamte chwile pani Krystyna. - Do dziś obie jesteśmy wdzięczne profesorowi Józefowi Matychowi, który przeprowadził pionierską operację, za to, że uratował Eli życie.

Miłość i odpowiedzialność
Dziesięć lat temu, gdy się przebudziły po operacji, obie zadały identyczne pytania: "Co z siostrą?". Cieszyły się, że dość szybko opuściły szpital i zaczęły normalne życie.
Co roku wyjeżdżały z rodzinami na wakacje nad morze, razem przy słodkościach świętowały rocznicę przeszczepu. Pani Elżbieta bardzo o siebie dbała i nie myślała, że jej organizm może odrzuć nerkę. Do okrągłej rocznicy. - Teraz, gdy jestem w szpitalu na badaniach i słyszę, że komuś przeszczepiony organ odmówił posłuszeństwa, to przeżywam to przez kilka dni - zwierza się po chwili. - Mam jedynie nadzieję, że ten chwilowy kryzys szybko mi minie.

Dla pani Elżbiety najtrudniejsze jest unikanie infekcji. Co kilka tygodni musi się zgłaszać do przychodni po recepty na leki zapobiegające odrzutom, a tam przecież zawsze jest wielu przeziębionych pacjentów. Martwią ją rosnące ceny leków dla osób po transplantacjach. - Opakowanie leku immunosupresyjnego, czyli zapobiegającego odrzutom, które wystarcza na 20 dni, od stycznia kosztuje aż 85 zł - mówi łodzianka. - Bez niego nie mogę żyć - gdybym pominęła jedną dawkę, to organizm mógłby odrzucić nerkę. Boję się tego ogromnie, więc gdy jestem w sanatorium lub na turnusie rehabilitacyjnym, to chowam te leki tak, aby złodziej ich nie znalazł i nie zabrał.

Musi być dobrze
Pani Krystyna po oddaniu nerki pracuje jako nauczycielka. Ze zdrowiem nie ma problemów. Nie czuje się bohaterką, choć wielu znajomych za taką ją uważa. - Podarowałam nerkę z egoizmu, bo nie chciałam stracić siostry - mówi z uśmiechem. Po chwili dodaje: - Jeśli w rodzinie ktoś choruje, to dotyczy to wszystkich. Chorobę Eli przeżywała cała nasza rodzina, rodzice, dzieci, szwagrowie, ciocia za oceanem...

Bardzo się wszyscy kochamy i nie potrafimy być obojętni, gdy jednemu z nas dzieje się coś złego. Chcieliśmy, aby Ela była zdrowa. Nie potrafiłabym dalej żyć, gdybym tego nie zrobiła - dodaje dalej. - Teraz obie cieszymy się każdym kolejnym dniem i kochamy się, o ile to możliwe, jeszcze bardziej niż kiedyś. Wiem, że gdyby sytuacja była odwrotna, to siostra bez wahania oddałaby mi nerkę.

***
21 przeszczepów w 10 lat
W łódzkich szpitalach w ciągu 10 lat przeszczepiono 21 nerek od dawców żywych, 17 w szpitalu im. Pirogowa przeszczepił zespół prof. Józefa Matycha, a trzy w szpitalu im. Barlickiego zespół prof. Janusza Strzelczyka. Najczęściej nerki oddają siostra siostrze, matka córce lub synowi, ale dwukrotnie nerkę podarowała żona mężowi, a raz mąż żonie. Raz przeszczepiano mężczyźnie nerkę jego przyjaciela z dzieciństwa. Nerka od dawcy żywego i spokrewnionego szybciej podejmuje pracę i służy dłużej niż od dawcy ze stwierdzoną śmiercią mózgową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany