Jak piłkarska Polska długa i szeroka, słychać o cięciach pensji piłkarzy i klubowych działaczy Na tej mapie zieloną wyspą jest Widzew.
Zobacz na kolejnym slajdzie
Wiele jednak wskazuje na to, że ta sytuacja nie będzie trwała już długo. Jakiś czas temu władze Widzewa informowały, że przymierzają się do redukcji wynagrodzeń mniej więcej o połowę.
Niedawno Martyna Pajączek, prezes drugoligowego łódzkiego klubu w magazynie, „Piłsudskiego 138” powiedziała: - Obniżki wynagrodzeń w klubie, to jest temat, który dopinamy. Gdy już dopełnimy wszelkich formalności, to w ciągu kilku najbliższych dni będziemy o tym informować.
Dodała też, że piłkarze rozumieją trudną sytuację, w jakiej znalazł się klub. - To nie jest przyjemny moment, ale musimy przez niego przejść - dodała sterniczka łódzkiego klubu.
Zobacz na kolejnym slajdzie
Widać, że sponsorskie wpłaty oraz pieniądze z rekordowej sprzedaży karnetów na rundę wiosenną nie zmuszają widzewskich sterników do szczególnych oszczędności.
Jak zdradził dziennikarz Polsatu Sport, Roman Kołtoń, w programie Cafe Futbol, doświadczony napastnik w Widzewie inkasuje miesięcznie 60 tysięcy złotych. Jak na trzeci poziom rozgrywkowy, jest to z pewnością bezprecedensowy kontrakt. Dwóch innych kluczowych piłkarzy pobiera nieznacznie niższe wynagrodzenia.
Zobacz na kolejnym slajdzie
Warto w tym miejscu przypomnieć, że poprzedni decydenci Widzewa zarabiali nieco mniej, ale też pewnie nie mogli narzekać.
Łukasz Masłowski, były dyrektor sportowy klubu, miał otrzymywać 27 tysięcy złotych miesięcznie. Jego współpracownik, odpowiedzialny za skauting, Piotr Kosiorowski, dostawał wypłatę rzędu 17 tysięcy złotych.
Były prezes, Jakub Kaczorowski, także zarabiał 17 tysięcy, a wiceprezes Tomasz Jędraszczyk - 14 tysięcy złotych.
Zobacz na kolejnym slajdzie