Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Stawowy. Spod skrzydeł Barcelony wprost do ŁKS

paweł strzelecki
Stało się to, czego wszyscy fani futbolu się spodziewali.

Nowym trenerem ŁKS został 54letni Wojciech Stawowy, który zastąpił o rok młodszego Kazimierza Moskala.
Dwaj nowi, reszta po staremu
Funkcję drugiego trenera pełnić będzie natomiast o 30 lat młodszy Roland Thomas. Obaj podpisali umowy z „Rycerzami Wiosny" do końca czerwca 2022 roku. Obaj panowie pracowali ostatnio w Escoli Varsovia, czyli stołecznej akademii piłkarskiej działającej pod patronatem FC Barcelona. Stawowy był dyrektorem sportowym, a Thomas szkoleniowcem.
Oprócz Wojciecha Stawowego i Rolanda Thomasa sztab szkoleniowy ŁKS tworzyć będą: Marcin Pogorzała (asystent), Jacek Janowski (trener bramkarzy), dr Rafał Długozima (lekarz) Marek Jędrzejewski (fizjoterapeuta), Damian Krajewski (fizjoterapeuta), Marcin Kwiatkowski (fizjoterapeuta) oraz Jacek Żałoba (kierownik klubu).
Wywalczasz awans, tracisz pracę
Łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Kazimierz Moskal miał być trenerem na lata, a nie wytrzymał nawet do lata.
Zasada obowiązująca w ŁKS wydaje się bardzo prosta. Osiągasz sukces z futbolową drużyną tracisz pracę. Wojciech Robaszek wywalczył z ŁKS awans do I ligi i stracił posadę, jeszcze przed pierwszym meczem w nowej klasie rozgrywek. Kazimierz Moskal miał ciut więcej szczęścia. Wprowadził ŁKS do ekstraklasy i popracował w nim jeszcze całą rundę, choć Bogiem a prawdą, mógł stracić robotę o serii porażek, która zepchnęła łodzian w ligową otchłań i mocno nadszarpnęła wizerunek klubu.
Bogate doświadczenie
Stawowy ma bogate szkoleniowe doświadczenie. Pracę trenerską rozpoczął z juniorami Wisły Kraków, z którymi dwukrotnie sięgnął po złoto mistrzostw Polski i raz po brązowy medal. W futbolu seniorskim jako szkoleniowiec Stawowy zadebiutował w 1999 roku w Proszowiance Proszowice. Wkrótce potem objął Cracovię, z którą rok po roku awansował z trzeciej ligi do ekstraklasy. Jego kolejnym klubem była Arka Gdynia. Gdyńskim zespołem Stawowy dowodził przez blisko dwa lata, a następnym przystankiem w jego trenerskiej karierze okazał się Górnik Łęczna. Później kierował jeszcze GKS Katowice, ponownie Cracovią, Miedzią Legnica i Widzewem. Przez ostatnie pięć lat Stawowy był natomiast dyrektorem sportowym w Escoli Varsovia.
Fatalny epizod
Wojciech Stawowy z Krzysztofem Przytułą pracowali od grudnia 2014 roku w Widzewie. Ich misja zakończyła się niepowodzeniem. Pod wodzą Stawowego Widzew wygrał tylko trzy razy. Poza tym zakończył ligę niechlubną serią siedmiu meczów bez zwycięstwa. Po spadku do II ligi trener miał jednak pozostać na swoim stanowisku. Klub ostatecznie został jednak zdegradowany i przygoda z Łodzią się skończyła. Wcześniej szkoleniowiec buńczucznie twierdził, że z walczącym o utrzymanie Widzewem w przyszłości chciałby z nim grać w Lidze Mistrzów.
Nie mogło się to udać, a widzieli to na własne oczy ci, którzy wtedy regularnie chodzili na treningi Widzewa. Duet Stawowy Przytuła z uporem godnym lepszej sprawy robił na treningach wszystko, żeby widzewiacy realizowali wywodzący się z Barcelony model gry tysiąca podań. Sęk w tym, że większość piłkarzy nie miała ku temu odpowiednich umiejętności. Przy przyjmowaniu piłka odbijała się im od nogi, więc o wymianie dokładnych podań nie mogło być mowy. Zajęcia przybierały kabaretową formę. Obserwujący śmiali się ukradkiem, choć był to śmiech przez łzy.
To nie był nagły impuls
Najbardziej sensacyjna futbolowa akcja ostatnich dni w Polsce, której została przeprowadzona w ŁKS czyli zwolnienie trenera Moskala na chwilę przed powrotem ekstraklasy, nie było podyktowana nagłym impulsem.
Sygnałem o tym, że Kazimierz Moskal jest na marginesie futbolowych wydarzeń w ŁKS i rozgrywają się one za jego plecami, była wcześniejsza decyzja o zaopatrzeniu zawodników w rowerki do trenowania. Szkoleniowiec miał o tym dowiedzieć się... ostatni. To był pierwszy krok do rozwiązania umowy.
Już wcześniej jednak rosła frustracja w ŁKS. Prezes Tomasz Salski mówił, że wiosną zespół odszedł od preferowanego w klubie futbolu na tak. Dyrektor Przytuła odcinał się od sytuacji, twierdząc, że decyzje personalne, a co za tym idzie sposób grania zespołu, to domena trenera. Tymczasem życie pokazywało, że sposób grania trzeba tworzyć pod posiadanych w drużynie zawodników i ich sportowe możliwości, a nie zmuszać ich z uporem godnym lepszej sprawy do grania tego czego nie potrafią. Stało się to jaskrawo widoczne po sprzedaniu do Lecha jedynego czującego barcelońską grę (choć wychowanka Realu) Dani Ramireza. Koszty tego sportowego uporu władz klubu są wyjątkowo wysokie. ŁKS jest czerwoną latarnią rozgrywek ekstraklasy z niewielkimi szansami na utrzymanie.
Drużyna ŁKS przeszła badania na obecność koronawirusa. U wszystkich zostały wykonane testy przesiewowe. Dziś łódzcy piłkarze wracają do zajęć po 53 dniach przerwy i będą mieli trzy tygodnie na przygotowania do maratonu 11 ligowych meczów w siedem tygodni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany