Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właściciele nielegalnej hodowli psów odpowiadają przed Sądem Rejonowym w Łodzi. Zeznawali świadkowie

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
archiwum polskapress
Małżeństwo z Radogoszcza jest oskarżone o nielegalną hodowlę psów. Rozmnażali psy rasy chihuahua, york i pomeranian w mieszkaniu przy ul. Biedronkowej na Radogoszczu. Psom zgotowali okrutny los. Sąsiadom też.

Na ławie oskarżonych w Sądzie Rejonowym zasiadło małżeństwo z Radogoszcza. Prokuratura oskarża ich o prowadzenie nielegalnej hodowli psów. Grozi im do 2 lat więzienia. Pseudohodowlę ok. 40 psów w 60-metrowym mieszkaniu przy ul. Biedronkowej zlikwidowano w styczniu ubiegłym roku. Jak ustaliła prokuratura prowadzili niezarejestrowaną hodowlę.Psy rozmnażali dla zysku. Zwierzęta były nieszczepione, chore i niedożywione. Miały też wady genetyczne.

Przed sądem zeznawali świadkowie, którzy chcieli kupić lub kupili psy z pseudohodowli. Ogłoszenia o sprzedaży rasowych czworonogów znaleźli w internecie. Gdy zeznawali łamał się im głos.
- Mieszkanie było bardzo brudne, a psy leżały na gazetach - opowiadała przed sądem 50-letnia nauczycielka z Trójmiasta. Po zobaczeniu jak funkcjonuje hodowla zrezygnowała z zakupu czworonoga. - Smród był tak straszny, że trudno było wystać w tym lokalu. Część psów była chora, miały zaropiałe oczy.

Zeznająca jako kolejna rolniczka z Łodzi opowiadała, że kupiła od właścicielki pseudohodowli psa rasy pomeranian za 2,5 tys. zł.
- Wszystkie psy w mieszkaniu, było ich od 30 do 40, miały tylko jedną miską z wodą - mówiła. - W drugiej była niewielka ilość jedzenia.
Kobieta opowiadała, że po 13 latach pobytu za granicą nie zdawała sobie sprawy, że nie wszystkie hodowle w Polsce tak wyglądają. Przerażona jednak warunkami w jakich żyją psy chciała pomóc właścicielce mieszkania w opiece nad nimi. Pojechała z nią i jej trzema psami do lekarza weterynarii. Stan piesków był poważny - jeden wymiotował, kolejny miał biegunkę, a trzeci siedział skulony jakby nie miał już sił. Lekarz podłączył je do kroplówki.
Z zeznań kobiety wynikało, że właścicielka pseudohodowli nie chciała korzystać z zaproponowanej pomocy. Twierdziła, że sama dobrze opiekuje się psiakami.

Kosmetyczka z Kalisza dostała od siostry dwumiesięcznego chihuahua z pseudohodowli na Radogoszczu. Chciała pieska zwrócić, bo bała się, że nie będzie w stanie się nim odpowiednio zaopiekować. Pojechała na ul. Biedronkową. Gdy zobaczyła w jakich warunkach żyją czworonogi postanowiła, że uratuje choć jednego. Pieska zabrała tego samego dnia do Kalisza.

- Chihuahua był bez sił - opowiadała łamiącym się głosem. - Zabrałam go do domu, a on zaczął mi wymiotować krwią. Pękały mu żyły, więc lekarz weterynarii miał problem aby podać mu kroplówkę. Piesek został w klinice. Okazało się, że miał parwowirozę, psi tyfus. Nie udało się go uratować.

Na kolejnej rozprawie w październiku sąd ma przesłuchać dwóch świadków, lekarza weterynarii który dziś po raz kolejny nie zjawił się w sądzie pomimo wezwania. Sąd ukarał go mandatem w wysokości 500 zł. Zeznawać będzie również syn małżeństwa rozmnażającego psy dla zysku. Sąd obejrzy również materiał filmowy nakręcony podczas likwidacji pseudohodowli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany