- Pędziliśmy do szpitala tak, że zagotowała się woda w chłodnicy - opowiada pani Iwona- Wody płodowe odchodziły i gdyby nie szybka pomoc pogotowia, to urodziłabym na ulicy. A tam córeczka przyszła na świat minutę po dotarciu do szpitala.
Czytaj, zobacz zdjęcia na kolejnych slajdach
Iwona Krawczak w ICZMP urodziła córeczkę, mówi: „Cuda się zdarzają”. Przekonała się o tym po raz drugi i po raz drugi w tym samym szpitalu.
Kobieta o godz. 21.53 urodziła drugą córeczkę, dwa tygodnie przed terminem, siłami natury, tak jak marzyła, choć dziecko było ułożone pośladkowo (przy takim ułożeniu porody są chirurgiczne), a pani Iwona dwa lata wcześniej miała już „cesarkę’”.
Czytaj na kolejnych slajdach
- Gdy o godz. 20 poczułam, że wody płodowe zaczynają się sączyć, wsiedliśmy z Hubertem, moim mężem, do auta i popędziliśmy do „Matki Polki” - opowiada. Młoda mama mieszka w Bądkowie, 140 km od Łodzi.
- Mąż jechał tak szybko, że gdy dojechaliśmy do rogatek miasta, samochód odmówił posłuszeństwa - woda w chłodnicy się zagotowała - mówi pani Iwona. - Zadzwoniliśmy po pogotowie. Przyjechało po 11 minutach.
Z dokumentacji wynika, że rodzącą przekazano lekarzom o godz. 21.52. O godz. 21.53 pani Iwona urodziła córeczkę. Mała Agatka, bo takie imię wybrali dla niej rodzice, ważyła 2940 g i mierzyła 54 cm.
- Na sali poporodowej lekarze serdecznie mi gratulowali - opowiada szczęśliwa mama. -Pani doktor powiedziała, że w jej kadencji, to drugi poród pośladkowy, który odbył się siłami natury. Tak bardzo chciałam urodzić naturalnie i to się udało. Moje marzenia się ziściło - mówi pani Iwona.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Młoda mama dwa lata temu w tym samym szpitalu,urodziła córeczkę. Maleńka Aleksandra przyszła na świat w 23. tygodniu ciąży, ważyła 600 g. Pierwsze cztery miesiące życia spędziła na oddziale intensywnej opieki medycznej. Dziś waży 13 kg, jest zdrowa i w niczym nie ustępuje rówinieśnikom.
- I jak tu nie mówić o cudzie? - pyta pani Iwona.