Do udziału w programie namówiła ją teściowa syna.
Halina, jest taki program w telewizji, w sam raz dla ciebie, musisz się zgłosić! - powiedziała.
Wiedziała, że jest taki program w telewizji, ale nie oglądała go specjalnie.
Pracuje też w restauracji „Eden” w Rzgowie, w kuchni – wyjaśnia Halina. - Często pracuje w niedziele, więc nie mogłam oglądać „Sanatorium miłości”. Czasem rzuciły mi się w oczy jakieś fragmenty programu.
Jednak myśl o tym, by się zgłosić do „Sanatorium miłości” zakiełkowała w głowie Haliny. Powiedziała o pomyśle kolegom z pracy.
Halina, to program dla ciebie! - stwierdził szef kuchni.
I tak Halina Jaksa z Pabianic trafiła do „Sanatorium miłości”.
Wcześniej kilka razy byłam w sanatorium jako kuracjuszka – opowiada. - Byłam m.in w Polańczyku, Iwoniczu, Busku, ostatnio w Sopocie. Lubię tańczyć, śpiewać, nie przepuściłam żadnego wieczoru. Chodziłam na tańce. Jestem osobą wesołą, szybko nawiązuje kontakt z innymi. Gdy jadę do sanatorium to nigdy nie chcę jednoosobowego pokoju, ale wybieram trzyosobowy. I zawsze miałam szczęście natrafiałam na fajne koleżanki. Cały czas mamy kontakt. Choć mieszkają na przykład w Olsztynie, Warszawie, Katowicach, Białymstoku czy koło BolesławcaCZYTAJ WIĘCEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>>