Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew-Warta Poznań 0:1. Druga porażka łodzian na własnym stadionie. Gigantyczna przewaga nic im nie dała

Bartosz Kukuć
Bartosz Kukuć
grzegorz gałasiński
Czternasta kolejka piłkarskiej ekstraklasy nie była szczęśliwa dla Widzewa. Łodzianie ulegli bowiem na stadionie przy al. Piłsudskiego Warcie Poznań 0:1 (0:1). Ta wpadka drużyny prowadzonej od początku września przez trenera Daniela Myśliwca musi szczególnie boleć tego niezwykle ambitnego szkoleniowca.

Nie tylko dlatego, że był to szósty mecz w tym sezonie, w którym czterokrotni mistrzowie Polski nie zainkasowali chociażby punktu. Ani nie z tego względu, że doznali drugiej porażki na własnym boisku, choć to zawsze przykre. W końcu Łódź miała być wreszcie miejscem, z którego goście naprawdę rzadko wracają do domów z uśmiechem.

Myśliwiec jest zapewne poirytowany (używając najdelikatniejszego z możliwych określeń), bowiem jego podopieczni mieli chwilami wręcz gigantyczną przewagę. Oddali 26 strzałów, wykonywali aż piętnaście rożnych, mieli znacznie więcej podań. Cóż jednak z tego. Tym razem powody do radości miała niewielka grupa sympatyków Warty, która zasiadła W tę liczbę wpisać należy też skromną grupę z Poznania, która zasiadła obok sektora gości…

Jednak to poznaniacy zadali jeden, ale decydujący cios. W 20 minucie w pole karne gospodarzy wbiegł Kajetan Szmyt. Zagrał płasko wzdłuż linii bramkowej, a Martin Eppel nie miał kłopotów ze skierowaniem piłki do siatki. W tej sytuacji zaspało przynajmniej kilku łodzian. Wypada tylko mieć nadzieję, że takie spotkanie w wykonaniu Widzewa już się długo długo nie powtórzy.

W związku z tym, że za żółte kartki pauzował Marek Hanousek, a Patryk Stępiński siedział na ławce rezerwowych, to w trakcie starcia z Wartą kapitańską opaskę zakładało aż dwóch widzewiaków. Najpierw czynił to Dominik Kun, następnie zaś (kiedy pomocnik opuścił boisko) bramkarz Henrich Ravas.

Być może sędzia Damian Kos z Gdańska miał dziewczynę w Poznaniu, z którą wiążą go miłe wspomnienia. To, że golkiper gości Damian Grobelny został ukarany żółtą kartką za ostentacyjne, ciągłe i irytujące opoźnianie rozpoczęcia gry dopiero tuż przed końcem meczu, zakrawa na absurd. Żeby było jasne - to nie przez arbitra Widzew przegrał ten mecz. Ale taka pobłażliwość była wręcz zadziwiająca

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany