Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzewem zmierzy się dziś z Ruchem. Być albo nie być dla łodzian

(bart)
Wierzymy, że Marcin Kaczmarek nie zawiedzie na Górnym Śląsku
Wierzymy, że Marcin Kaczmarek nie zawiedzie na Górnym Śląsku krzysztof szymczak
Dzisiaj, o godz. 18, piłkarze Widzewa zaczną w Chorzowie mecz ekstraklasy z tamtejszym Ruchem. Jesteśmy pewni, że podział punktów nie zadowoli żadnej z drużyn. Ruch zajmuje trzecią pozycję, Widzew jest ostatni w tabeli. Choćby z tego powodu każdy kibic w Polsce wskaże na gospodarzy jako na zdecydowanych faworytów tego meczu.

Rzeczywistość jest brutalna dla drużyny z Łodzi, nie da się jednak jej oszukać. Przecież to Widzew traci do Ruchu aż 22 punkty, czyli jest to sportowa przepaść. To podopieczni trenera Artura Skowronka są jednym z najgorszych zespołów w Europie pod względem starć na obcych boiskach. W tym sezonie rozegrali ich już bowiem jedenaście i za każdym razem wracali do Łodzi z niczym. Widzewiacy mogą przekonywać, iż są na tyle odporni psychicznie, iż w ogóle o tym nie myślą, ale w to nie uwierzą już nawet moi dwaj synowie (niespełna 15-miesięczne bliźniaki). To wręcz koszmarny bilans, w znacznej mierze dzięki tej fatalnej passie czterokrotni mistrzowie Polski są czerwoną latarnią ligi.

Wagi meczu na Górnym Śląsku naprawdę nie sposób więc przecenić. Oczywiście mamy świadomość, że do końca zmagań w ekstraklasie jeszcze daleko. Doskonale pamiętamy, że w pewnym momencie nastąpi jej podział na dwie grupy, z podzielonym na pół dorobkiem punktowym (co automatycznie zwiększy szansę Widzewa na utrzymanie się).
Jednak nie ma sensu się oszukiwać. Tylko naiwniak mógłby przypuszczać, że team Skowronka zdobędzie komplet punktów w ostatnich siedmiu spotkaniach sezonu. A jeżeli nie zacznie wreszcie zwyciężać już teraz, to i tak mogłoby to nie wystarczyć.

Poprzednio Widzew zremisował w Chorzowie w sezonie 2010/2011 (1:1). Ale z wygranej na obiekcie Ruchu cieszył się już dawno temu, bo w sezonie 2002/2003 (2:1). Czy łodzian stać na to, żeby po ostatnim gwizdku sędziego na stadionie przy ul. Cichej było głośno od ich radosnych okrzyków? Pewnym optymizmem może napawać okres gry łodzian w osłabieniu w trakcie ich ostatniego spotkania z Piastem Gliwice w Łodzi (1:1). Naprawdę nie było wówczas widać, kto ma liczebną przewagę, a chwilami widać było w Widzewie nawet tę cechę, której najczęściej w nim brakuje, czyli determinację.

Kluczem do ewentualnego sukcesu wydaje się maksymalna koncentracja i unikanie prezentów dla przeciwnika. Wiemy, że to trąci nieco banałem, ale trudno tego do znudzenia nie powtarzać. Bo jak nazwać podanie piersią Marcina Kaczmarka we własnym polu karnym do gliwiczanina? A tego typu zachowań było więcej. Skowronek zapewnia, iż w prowadzonym przez niego zespole przywiązuje się sporą wagę do stałych fragmentów gry. Na treningach wykonuje je głównie właśnie Kaczmarek i wygląda to ponoć nadspodziewanie dobrze. Jednak za treningi punktów się nie przyznaje.

Wczoraj widzewiacy trenowali po południu na bocznym boisku. Ostatecznie do Chorzowa wyjechał Kevin Lafrance.
Wiadomo, że nie wystąpią: zawieszony za czerwoną kartkę Yanni Urdinov oraz rekonwalescenci: Princewill Okachi, Povilas Leimonas, Jonathan Perez, Alen Melunović i Łukasz Staroń.

Szkoleniowiec dokona zmian w składzie wyjściowej jedenastki. Nie wyobrażamy sobie, by mecz rozpoczął Xhevdet Gela, którego na prawym skrzydle może zastąpić np. Patryk Mikita. Na szpicy zobaczymy Eduardsa Visnakovsa. Oby nareszcie ta drużyna funkcjonowała na miarę swojego potencjału, bo słyszymy, zarówno od trenera, jak i od piłkarzy, iż takowy posiada. Powiedzieć można wszystko. Ale weryfikacja jest na murawie.

Sędzią dzisiejszego spotkania będzie Paweł Gil. W sezonie 2013/2014 arbiter z Lublina prowadził już trzy mecze z udziałem zespołu z al. Piłsudskiego. Widzewiacy nie wspominają ich miło, nie wywalczyli punktu (ulegli Górnikowi Zabrze 0:3 i 2:3 oraz Wiśle Kraków 0:3). Chorzowianie nie mieli z nim ostatnio do czynienia. Jest faktem, że w tym roku Widzew ma prawo narzekać na postawę sędziów, oby było wreszcie inaczej. Nie namawiamy Gila, żeby sprzyjał łodzianom, życzymy mu, żeby po tej kolejce było o nim... cicho. A to przecież najlepsza rekomendacja dla arbitra.

Kibice Ruchu i Widzewa od lat się lubią, a spotkania z ich udziałem określa się mianem meczów przyjaźni. Wiąże się to z tym, że na trybunach raczej trudno mówić o zbyt intensywnym dopingu, a atmosfera przypomina w pewnym sensie sportowy piknik. Wierzymy więc, iż piłkarze nie będą się oszczędzać i ,,odetną'' się od fanów. Obie drużyny walczą przecież o sporą stawkę, zwłaszcza łodzianie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany