Widzew. Łodzianie muszą wreszcie postawić symboliczną ,,kropkę nad i"

Fakt, że tę konfrontację oglądało na obiekcie 17081 widzów (najwięcej w 19. kolejce), wiele mówi o presji, towarzyszącej występom beniaminka.

Widzew jest wśród klubów, które w rundzie rewanżowej nie przegrały. Choć trudno tylko klaskać, skoro po pierwszych dwóch meczach po powrocie do elity ekipa trenera Janusza Niedźwiedzia zdobyła trzy punkty w meczach wyjazdowych, a teraz zaledwie dwa i to przy swojej widowni. Mimo niezłej gry, pudło z karnego i gol samobójczy w ostatniej minucie starcia z osłabionym rywalem, stawiają znaki zapytania wobec kolejnych występów łodzian

W piątek (godz. 20.30) grają w Gdańsku z Lechią, która latem wygrała w Łodzi 3:2. Wiosnę rozpoczęła zwycięstwem nad Wisłą Płock 1:0 i remisem w Zabrzu z Górnikiem 1:1.

Miano niezastąpionego w obecnym sezonie zachował Henrich Ravas. Warto podkreślić, że oprócz słowackiego bramkarza z listy zawodników Widzewa grających we wszystkich kolejkach ubył Jordi Sanchez. Brak groźnego napastnika był trudny do ukrycia, zwłaszcza w spotkaniu z przeciwnikiem, któremu ten Hiszpan strzelił gola w Białymstoku, w spotkaniu zakończonym wygraną 2:0. Dodam, że kontuzja wykluczyła Sancheza po sześciu z rzędu pełnych występach.

W tej sytuacji po 19 meczów w łódzkim zespole zaliczyli: Ravas, kapitan Patryk Stępiński, zdobywca trzech bramek Dominik Kun i niefortunny wykonawca „jedenastki” Juliusz Letniowski (nie ma na koncie żadnego pełnego spotkania). Dziwi, że wiosną jeszcze nie zagrał Julian Shehu, choć ma za sobą pełne zimowe przygotowania

W poniedziałek łodzianie pracowali w siłowni, następnie zaś w Wiśniowej Górze. We wtorek, w środę i w czwartek mają ćwiczyć w godzinach okołopołudniowych. Na północ Polski wyruszą już tego ostatniego dnia.