Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wałęsa o Borusewiczu, teczce, wiecu pod swoim domem

Źródło: TVN24
- Cieszy mnie to, że coś znaczę, że przeszkadzam wielu - przekonuje były prezydent Lech Wałęsa. I odpowiada na zarzuty marszałka Senatu, że swoim zachowaniem "niszczy swoją legendę". - Nie chciałbym wchodzić w konflikt, bo musiałbym przypomnieć Bogdanowi, że zawsze kiedy miałem ciężko on był przeciw - mówił Wałęsa w "Kropce nad i" w TVN24.

Wałęsa podkreślił, że gdy budował "Okrągły Stół on (Borusewicz - red.) był przeciw, a dziś korzysta z tego wszystkiego". - On wtedy, gdy trzeba było mnie popchnąć, to ciągnął w drugą stronę. Możecie znaleźć świadków, ja się dziwię, że IPN tego nie posprawdzał. On nie brał udziału w pierwszych wyborach, był przeciwko Okrągłemu Stołowi, zakończeniu strajku. To są oczywiste rzeczy - mówił Wałęsa.

Współpraca nielogiczna

Pytany, czy boi się filmu o sobie w reżyserii Andrzeja Wajdy, który pojawi się w kinach we wrześniu, Wałęsa powiedział: - Nie boję się. Wiem, że jeśli ktoś może przybliżyć do prawdy to Wajda. Jest tak czującym polskie kłopoty, że powinien nas przysunąć do prawy. Ta prawda jest w moim układzie w wielu tematach naprawdę różna. Chyba on wykaże trochę prawdy - stwierdził były prezydent.

Czy w filmie powinien znaleźć się fragment o tym, że podpisywał jakieś dokumenty SB? - pytała Monika Olejnik. - Nigdy nie podpisałem współpracy z SB. Oni mi wtedy tego nie proponowali, ja byłem wtedy malutki a oni byli tacy butni, że mnie robotnika w 1970 roku nie potrzebowali. Nie wiem, jak bym się zachował, gdyby naprawdę mnie potrzebowali. Nikt tego nie proponował. Natomiast podpisałem te standardowe rzeczy. Nie wiedziałem, że nie można podpisać tego, że nie będę nic mówił z przesłuchania. Był taki kwit na przykład, że nie mam broni - podkreślił Wałęsa.

I zaznaczył, że "jest pytanie", czy mógł się wówczas zachować inaczej, "żeby za 10 lat doprowadzić do zwycięstwa". - Ja po 12 godzinach zorientowałem się, że żadnej szansy nie mamy. Że oni chcą

najodważniejszych ludzi wykrwawić. Dlatego postanowiłem chronić, nawet hamować. I jeśli ktoś z boku popatrzył, że ja hamuję niemądre, niebezpieczne momenty, to mógł dojść do wniosku, że ja pomagam bezpiece. Ja byłem przekonany, że nie mamy żadnych szans, wykrwawią nas, wymordują, trzeba zachować siłę i przygotować się do walki. To wykonałem i ja teraz mam się tłumaczyć z mojej koncepcji walki? - pytał Lech Wałęsa.

- Wszyscy podpisywali, nie znam ani jednego człowieka, który w tamtym czasie nie podpisałby tych kwitów. Wtedy robotnik, który dopiero dwa lata w Gdańsku mieszkał był im niepotrzebny, nic nie znaczył. Dlatego mówienie o współpracy jest nielogiczne z dwóch stron - bezpieka nie chciała, a ja bym się nigdy nie zgodził - zastrzegł były prezydent.
Jestem silny

Wałęsa odpowiedział też na zarzuty, że będąc prezydentem rozwiązał rząd Jana Olszewskiego (głosowanie w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 roku - tzw. noc teczek), ponieważ bał się dokumentów

bezpieki o rzekomej współpracy z SB. Wcześniej w Sejmie została opublikowana tzw. lista Macierewicza, zawierająca nazwiska rzekomych tajnych współpracowników SB.

- Jak można było próbować wprowadzić taką destabilizację? Nie ma ordynacji wyborczej, żadnego przygotowania, zgody, kiedy wybory...I uderzać w prezydenta, w marszałka Sejmu, Senatu? To, co miało być, gdyby im się to udało? W tamtym czasie nie było wyboru - trzeba było zatrzymać szaleńców, którzy nie wiedzą, co robią. Groziła nam naprawdę wojna domowa - ocenił Wałesa.

Tłumaczył też ówczesne swoje zainteresowania teczką i to, że wróciła ona z Kancelarii Prezydenta niepełna. - Ja byłem ciekawy, co jest podrobione i w jaki sposób oni podrabiali. Jakie elementy wykorzystano przeciwko mnie. Tylko z tego powodu interesowałem się teczką, a nie z powodu, że miałem wątpliwości. Ja nigdy ani na sekundę nie byłem po tamtej stronie - zapewnił.

Dlaczego w teczce brakowało dokumentów? - To jest do wyjaśnienia. Ja kazałem zalakować i podpisałem. Ja nie wiem, dlaczego schudła, przecież ja tego nie przeglądałem tylko przeglądali ministrowie. Ja nie wiem, czy ktoś zakombinował, ale to nie było potrzebne, bo to były ksera - powiedział Wałęsa.

Były prezydent odniósł się też do protestów, które 4 czerwca odbyły się pod jego domem. - To znaczy, że jeszcze coś znaczę, bo przy innych nie robią tych demonstracji. To znaczy, że trafiam, że jestem silny, bo słabym się tego nie robi. Cieszy mnie to, że coś znaczę, że przeszkadzam wielu. Ja wytrwam w swojej koncepcji budowania spokojnie i mądrze Polski - zapewnił Wałęsa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany