W Łodzi coraz częściej złodzieje kradną auta „na lawetę”

W drodze do „dziupli”

Drogie auta, posiadające kluczyk zbliżeniowy, złodzieje kradną zazwyczaj sprzed domów ich właścicieli metodą „na walizkę”. Używają do tego urządzenia elektronicznego wzmacniającego sygnał radiowy nadawany przez kluczyk. Dzięki niemu mogą szybko uruchomić samochód i nim odjechać. Problem pojawia się, gdy w samochodzie zgaśnie silnik.

Kilka miesięcy temu złodzieje w nocy zakradli się na teren prywatnej posesji w Antoniewie koło Łodzi. Przy pomocy tzw. walizki wzmocnili sygnał radiowy nadawany przez kluczyk, który niczego nie świadomy właściciel mercedesa 320 GL, zostawił na szafce w korytarzu, tuż przy drzwiach. Odpalili samochód i wyruszyli nim w kierunku „dziupli”, w której miał być rozebrany na części. Pech chciał, że po drodze zgasł silnik. Przestępcy załadowali wówczas auto na lawetę i ruszyli w dalszą trasę. Policjanci do walki z przestępczością samochodową dopadli ich na ul. Zimna Woda w Łodzi. W ręce funkcjonariuszy wpadł wówczas jeszcze skradziony w Łodzi mercedes klasy „S” (wart około pół miliona złotych), którym eskortowano lawetę. Łódzcy policjanci zatrzymali też dwóch złodziei w wieku 45 i 36 lat.