W ŁKS. Po barażowej klęsce. Czas rozliczyć dyrektora sportowego!

Przecież sympatycy ełkaesiaków w trakcie sezonu nie zastanawiali się nad tym, czy ŁKS dołączy do krajowej elity, a jedynie nad tym, z którego miejsca w tabeli.

Niestety, na rozgrzane głowy kibiców piłki nożnej w drużynie dwukrotnego mistrza Polski wylano kubeł lodowatej wody. Koncertowo zaprzepaszczono coś, co jeszcze niedawno wydawało się oczywistą sprawą. Wszyscy wierzyli, że rozbrat ŁKS z ekstraklasą potrwa jedynie rok.

Na pewno pozostanie ełkaesiaków w pierwszej lidze, to klęska polityki personalnej prowadzonej przez dyrektora sportowego Krzysztofa Przytułę.

Wielokrotnie pisaliśmy już, że jego projekty trenerskie i zawodnicze były chybione i nie dawały gwarancji na osiągnięcie sukcesu w sezonie 2020/2021. Jednak prezes Tomasz Salski stał za nim murem i teraz wychodzi, że będzie musiał znów sięgnąć głęboko do kieszeni. A swoją drogą ciekawe, czy kiedyś poznamy koszty pierwszoligowej zabawy Przytuły w ŁKS. I w żadnym wypadku nie można mówić, że to wyłącznie sprawa Salskiego, bo w ŁKS wydawał także dotacje, które idą z podatków mieszkańców Łodzi.

Tym z krótką pamięcią przypominamy, że dwa ostatnie sezony to pasmo upokorzeń fanów piłkarskiej drużyny z al. Unii. Najpierw musieli oglądać serię zawstydzających występów ełkaesiaków w ekstraklasie, a w zakończonym niedawno sezonie koncertowo spartolono coś, co wydało się niemożliwie do zawalania.

A jednak ŁKS tego dokonał. W każdej normalnej spółce sportowej takie facet stałby już przed drzwiami pośredniaka. W klubie przy al. Unii planuje kolejne sportowe projekty...